Damian Świerczewski, Fronda.pl: Jak donoszą media – Rosja nie ma zamiaru informować NATO o prowadzonych przez siebie manewrach. Tymczasem w tym roku odbędą się duże manewry Zapad 2017 na Białorusi, także przy granicy z Polską. Mamy powody do obaw?

Andrzej Talaga: Polityka Rosji jako całość jest powodem do obaw dla Polaków, ale niekoniecznie te konkretne manewry. Nie są one ani pierwsze, ani też ostatnie. Rosja od końca 2013 roku prowadzi bardzo wiele manewrów i ćwiczeń, które mają na celu sprawdzenie natychmiastowej gotowości bojowej oddziałów rosyjskich. To znacznie groźniejsze niż wspomniane manewry. Wojsko rosyjskie osiągnęło wysoką gotowość przerzucenia co najmniej 50 tysięcy żołnierzy w dowolny punkt Rosji w ciągu dwóch dni. Oznacza to, że Rosja jest w stanie zaatakować w przeciągu dwóch dni – na to nie można się przygotować i to właśnie jest bardzo groźne. Podobne przerzuty mają mieć miejsce na ćwiczeniach Zapad 2017 właśnie, jednak ani skala nie należy teraz do największych (bywały ćwiczenia, w których udział brało 200 tys. żołnierzy), ani też nie będą to pierwsze ćwiczenia przy granicy z Polską. Tak jak poprzednie - będą przeprowadzane na Białorusi, w Obwodzie Królewieckim, na Bałtyku oraz w północnej części Rosji, której tereny podlegają flocie północnej.

Czy jednak jasna informacja od przedstawiciela rosyjskiego MSZ, Andrieja Kielina, o tym, że Rosja nie ma zamiaru informować NATO o manewrach, nie jest dla nas niepokojąca? To się do tej pory chyba nie zdarzało?

Rzeczywiście, to informacja podana wprost, jednak co z tego, że Rosja nie będzie informować NATO o manewrach? NATO ma wszelkie środki potrzebne do tego, by obserwować tego typu manewry w dowolny sposób i tak też zawsze się dzieje – ze wzajemnością – Rosja także obserwuje w ten sposób manewry Sojuszu. Do tej pory zwyczajem było, że na NATO-wskie manewry przyjeżdżali rosyjscy obserwatorzy i odwrotnie. Jak rozumiem, decyzja Moskwy jest związana z utrzymywaniem kursu zaostrzenia i dlatego nie wpuści obserwatorów i nie będzie o manewrach informować. Tragedii jednak nie ma – to bardziej gest polityczny niż militarny. Manewry tak czy owak obserwowane będą poprzez rozliczne środki wywiadu. Nie ma wobec tego zagrożenia tego typu, że my jako NATO w ogóle nie będziemy wiedzieli, co Rosja robi. Nie jest to realne zagrożenie, ale niewątpliwie jednak jest to kolejny ruch w kierunku zaostrzenia relacji Rosji z NATO.

Ta ćwiczenia mogą być poniekąd odpowiedzią na wzmocnienie przez wojska NATO wschodniej flanki?

Nie, to nie ma nic wspólnego. Jeszcze przed rozmieszczeniem wojsk NATO na wschodniej flance mieliśmy przecież do czynienia choćby z ćwiczeniem taktycznego uderzenia nuklearnego na Polskę, Bornholm czy Sztokholm. Wydaje mi się, że także i te ćwiczenia są ćwiczeniami standardowymi. Jeśli jednak chodzi o samą deklarację czy czasowe przemieszczenie do Królewca rakiet Iskander – owszem – to jest reakcja Rosji na przerzucenie sił NATO-wskich i amerykańskich do Polski.

Dziś w Warszawie prezydent Duda oraz minister Waszczykowski przyjmują szefa MSZ Ukrainy, Pawło Klimkina. Rozmowy dotyczyć miały stosunków bilateralnych, między innymi polityki bezpieczeństwa. Sądzi Pan, że mogły podczas niej zapaść także jakieś decyzje co do stosunków z Rosją?

Na pewno rozmowy Polski i Ukrainy nie mogą dotyczyć samych manewrów – te będą miały miejsce na Białorusi, a nie na Ukrainie. Moglibyśmy ewentualnie koordynować na przykład działania wywiadów, a więc obserwowanie ruchów rosyjskich wojsk. Tu jest pole do manewru – to temat do rozmów nie w przestrzeni publicznej, ale właśnie w ciszy gabinetów. Wymiana informacji to oczywiście pole do współpracy Polski i Ukrainy. Musimy jednak pamiętać o jednym. Już wojna w Donbasie udowodniła, że jakakolwiek wymiana informacji z Ukrainą oznacza wymianę informacji z Rosją. Jeśli chodzi o Ukrainę, to mamy tam do czynienia z całkowitą nieszczelnością całego przywództwa militarnego i politycznego. To przywództwo całkowicie otwarte na penetrację rosyjską, o czym przekonali się Amerykanie, gdy udostępnili Ukrainie zdjęcia satelitarne podczas wojny w Donbasie, które w czasie rzeczywistym trafiły do Rosji.

Bardzo dziękuję za rozmowę.