Kilka dni temu arcybiskup Quebecu powiedział, że aborcja w przypadku gwałtu jest niedopuszczalna, bowiem dziecko nie jest odpowiedzialne za to w jaki sposób zostało spłodzone i staje się kolejną ofiarą przemocy. Słowa te wywołały burzę wśród „postępowych” dziennikarzy. Felietonista pisma „La Presse” Patrick Lagace  napisał, że życzy duchownemu długiej i powolnej śmierci. Natomiast Aleksandra Conradi z Federacji Kobiet Quebecu powiedziała, że „słowa kardynała cofają nad do średniowiecza”.

Arcybiskupa Quebecu wzięła w obronę Angelina Steenstra, która jako nastolatka została zgwałcona i zaszła w ciążę. Zakończyła ją, zabijając nienarodzone dziecko. Dziś Steenstra jest koordynatorem Silent No More Awareness Campaign, która pomaga „wprowadzanym w błąd” kobietom, namawianym do aborcji.

- Szkoda, że nie słyszałam takich słów, jakie wypowiedział kardynał, gdy byłam nastolatką, gdy abortowałam swoją córeczkę – mówi dziś kobieta. - Jestem bardzo wdzięczna Kardynałowi za prawdę, którą głosi na temat aborcji i jej wpływu na kobietę, która jej dokonuje. W końcu ktoś mówi o dziecku jako ofierze – dodaje.

Działaczka przyznaje, że została przekonana, że aborcja nie jest niczym złym i rozwiąże jej problem. Po „zabiegu” nie mogła się jednak podnieść i do dziś ma wyrzuty sumienia. - Aborcja niczego nie rozwiązuję. Zabiłam moją córeczkę, Sarah Elizabeth. I jednocześnie zabiłam część siebie – mówi Steenstra.

ŁA/ LifeSiteNews

/