Wczoraj za byłym sędzią wydano list gończy. Dziś natomiast Szmydt próbował zorganizować medialny spektakl przed polską placówką dyplomatyczną.

- „Dziś w godzinach porannych, przed budynkiem ambasady w Mińsku, Tomasz Szmydt w otoczeniu reżimowych białoruskich dziennikarzy i służb usiłował nagabywać polskiego przedstawiciela dyplomatycznego”

- poinformował rzecznik MSZ.

W komunikacie zaznaczono, że polski dyplomata zignorował zaczepki.

Sam Szmydt natomiast poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że próbował złożyć pisma skierowane do Rzecznika Praw Obywatelskich i Prokuratora Generalnego.

- „W mojej sprawie Rząd Polski naruszył szereg przepisów zarówno prawa międzynarodowego, jak i krajowego”

- przekonywał.

- „Niestety polski dyplomata Krzysztof Ożanna (odmówił - red.) przyjęcia dokumentów i rozmowy. Na pytanie, czy otrzymał zakaz rozmowy ze mną nie odpowiedział, uciekając do windy”

- dodał.

Szmydt zapowiedział również, że planuje w najbliższym czasie formalnie zwrócić się o azyl na Białorusi.

W rozmowie z Polsat News rzecznik MSZ ocenił, że zdarzenie przed ambasadą miało „charakter medialnego spektaklu”.

- „Sytuacja była trochę zaskakująca, zachowanie sędziego miało charakter nagabywania. Zwłaszcza, że odbywało się w towarzystwie białoruskiej prasy i ludzi, którzy sprawiali wrażenie, że są pracownikami służb. Miało to raczej charakter medialnego spektaklu, rozgrywanego zapewne na rzecz nowych mocodawców pana Szmydta”

- stwierdził Paweł Wroński.