Mecenas Piotr Pszczółkowski komentował w TV Republika wspólne ustalenia "Gazety Polskiej" i Telewizji Republika. Redakcje dotarły do informacji z których wynika, że służby specjalne chcą zniszczyć pozostające w ich zasobach materiały dotyczące m.in. operacji zagranicznych Agencji Wywiadu, raportów w sprawie przygotowania wizyty śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu oraz raportów powstałych po katastrofie smoleńskiej w AW oraz ABW.

Z kolei zdaniem mec. Bartosza Kownackiego, sprawa nie dotyczy tylko katastrofy smoleńskiej, ale także inwigilacji polityków opozycji. – Wiemy, że takie sytuacje miały w ostatnich latach miejsce. Gdyby doszło do zniszczenia tych dokumentów, to taka afera mogłaby zmieść z powierzchni ziemi nawet opozycyjną Platformę Obywatelską – powiedział.

– Znając to, jak służby zachowują się w takich sytuacjach mogę sobie wyobrazić, że te materiały dzisiaj są i powinny być, ale nawet prokuratura nie wie, jaka jest ich treść. Jeżeli służby nie będą chciały ich przekazać, to będzie można je spokojnie zniszczyć – dodał Kownacki.

Goście TV Republika komentowali także postępowanie ws. katastrofy rządowego Tupolewa z 10 kwietnia 2010 r. Pszczółkowski oświadczył, że w myśl polskiego prawa lotnisko w Smoleńsku było lotniskiem zamkniętym i lot z prezydentem na pokładzie w ogóle nie powinien się odbyć. – Służby specjalne nie wygenerowały komunikatu, do którego były zobligowane – stwierdził. 

Mecenas mówił, że złożył już stosowny wniosek do prokuratury, aby powstrzymała służby od procesu niszczenia dokumentów związanych ze Smoleńskiem. – Mam nadzieje, że śledczy ten wniosek uwzględnia, bo mają takie uprawnienia. Oczywiście powstaje pytanie, czy będą mieli również taką wolę – powiedział.

– Jeżeli ten materiał nie trafi do prokuratury, to służby będą mogły stwierdzić, że nikt nigdy się po niego nie zgłaszał, dlatego został zniszczony – stwierdził z kolei Kownacki. 

mm/telewizjarepublika.pl