Fronda.pl: Wczoraj Frans Timmermans postraszył Polskę o możliwości uruchomienia wobec naszego państwa konsekwencji w postaci sankcji. Ryszard Petru i jego partia są chyba zadowoleni, skoro wcześniej informowali instytucje europejskie o „końcu trójpodziału władzy” w Polsce?

Krzysztof Wyszkowski: Myślę, że obie strony są zadowolone, zarówno totalna opozycja, jak i Timmermans. Ubiegłoroczna nagroda „Gazety Wyborczej” dla Timmermansa to coś czego się po prostu nie robi, a co wpisuje się w ten nurt współpracy. Polityk bądź co bądź o wymiarze europejskim, przyjmuje nagrodę o od gazety, która zajmuje wyraźną, antyrządową pozycję polityczną. To opowiedzenie się po jednej stronie i dowód bezpośredniej współpracy. To taki ping-pong ponad Polską, gdzie środowiska wrogie likwidacji postkomunizmu podają piłeczkę swoim ludziom na Zachodzie i odwrotnie. Tamci liberałowie zgłaszają swoje uwagi i są powtarzane przez media wrogie Prawu i Sprawiedliwości. W ten sposób można się bawić w nieskończoność. Przypomina to sytuację w Stanach Zjednoczonych, gdzie istnieje tego rodzaju gra między mediami lewicowymi a Trumpem.

Jak Pan ocenia inicjatywy organizowania się „zjednoczonej opozycji” wokół obrony status quo w kwestii sądownictwa?

Wydaje mi się, że trzeba w tym miejscu rozróżnić ludzi protestujących między byłą esbecją, ludźmi Jaruzelskiego i Kiszczaka w rodzaju Mazguły, a zwykłymi naiwniakami czy nawet ludźmi dobrej woli. Ci ostatni obejrzą coś w telewizji, wezmą gazetę do ręki i z jakichś powodów nie lubią Kaczyńskiego. Osoby związane z postkomunizmem, do których przylgnęli ludzie tacy jak Frasyniuk, nie będący przecież agentem, to grupa, która gromadzi przypadki skrajne. Trzeba jednak jak mówię odróżniać ludzi niegodnych od ludzi naiwnych. Na tych marszach jest trochę ludzi w średnim wieku, ale i młodych, którzy traktują te protesty zdaje się jak happeningi. Jak sądzę, trzeba to traktować z przymrużeniem oka. Fajnie być moe dla niektórych jest latem wyjść na ulicę, pospacerować, pokrzyczeć coś do policjantów i zobaczyć się w telewizji. Kibice uprawiają podobną zabawę i sądzę, że w tym przypadku mamy do czynienia z tego rodzaju mechanizmem.

Jak Pan odbiera list otwarty do prezydenta Andrzeja Dudy, podpisany m.in. przez Krystynę Jandę i Agnieszkę Holland w obronie trójpodziału władzy, rzekomo zagrożonego?

Nie lubię cytować Marksa, ale w tym przypadku rzeczywiście historia się powtarza za drugim razem jako farsa. To charakterystyczne, że Krystyna Janda udaje młodość byłego męża, czyli Andrzeja Seweryna. Seweryn w młodości był działaczem w środowisku antykomunistycznym, a Janda była młodą aktorką. Widać, że z wiekiem jej i podobnym jej osobom wydaje się, że mogą się zaprezentować tak jak w młodości chociażby wspomniany Andrzej Seweryn. To jednak śmieszne i trochę żenujące.

Mimo oporów i organizowania się totalnej opozycji, uda się przeprowadzić reformę sądownictwa?

Dla reformy moim zdaniem nie ma żadnego zagrożenia. Hałasy i awantury nie są politycznym, poważnym zagrożeniem. W tej sprawie nie ma poważnych zagrożeń i dlatego należy spokojnie reagować na te wydarzenia organizowane przez opozycję. Rozumiem jednak Jarosława Kaczyńskiego, który w pewnym momencie po prostu bronił dobrego imienia tragicznie poległego brata. Ogólnie rzecz biorąc uważam, że nie ma się czym przejmować i spokojnie trzeba realizować program dobrej zmiany.

Dziękuję za rozmowę.