Tusk i Kierwiński zamiast szukać szczątków dronów, nasłali właśnie policję na moją żonę i małe dzieci, a mnie – w trakcie obrad Sejmu – szukają w domu na Śląsku, żeby doręczyć jakieś pismo. Chore. Donald Tusk, jestem w Sejmie! Tu mnie łatwo zastaniecie” – napisał Woś w emocjonalnym wpisie na X.

Poseł zaznaczył, że to już kolejne takie zdarzenie, które miało miejsce dokładnie wtedy, gdy przebywał w Warszawie na posiedzeniach Sejmu. „Przestańcie dręczyć moją rodzinę już kolejnym najściem celowo, kiedy jestem w Warszawie” – zaapelował do premiera i ministra spraw wewnętrznych.

Woś wskazuje, że wezwania z prokuratury są doręczane w taki sposób, aby celowo uniemożliwić mu skuteczną reakcję – np. odbiór pisma możliwy jest dopiero po upływie terminu stawiennictwa. „Robią to wyłącznie dla upokorzenia i represji politycznych” – napisał, dodając, że sprawa ma związek z jego decyzją o przekazaniu 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości na zakup systemu Pegasus dla CBA.

Polska potrzebuje narzędzi do walki z agenturą – takich jak Pegasus, dzięki któremu wykryto rosyjskiego szpiega Pawła Rubcowa. Tymczasem mnie ścigają za dofinansowanie takiego oprogramowania!” – podkreślił poseł.

Sprawa zakupu Pegasusa od lat budzi emocje i jest jednym z najgorętszych sporów politycznych w Polsce. Zwolennicy tej technologii wskazują, że jest to skuteczne narzędzie w walce ze szpiegostwem i terroryzmem. Krytycy zwracają uwagę na możliwość jej nadużyć, w tym inwigilację przeciwników politycznych.

Woś jednak podkreśla, że w czasach nasilonej aktywności obcych służb w Polsce takie narzędzia są niezbędne. „Jeśli obce służby działają w Polsce (a działają pełną parą), to właśnie takie technologie są konieczne, by rozpracowywać wrogie siatki i chronić bezpieczeństwo narodowe” – napisał.