Zdiagnozowane wczoraj (2.04) 392 nowe przypadki zakażenia koronawirusem to największy wzrost zarażonych od początku epidemii. Podobnie największa jest liczba odnotowanych wczoraj 14 zgonów. Niezależnie od ewidentnych ludzkich dramatów trzeba jednak patrzeć na te dane trzeźwo. Biorąc pod uwagę okoliczności i to z czym walczymy, gorsze statystyki nie zmieniają faktu, że według dostępnych informacji wciąż jesteśmy na względnie dobrej drodze, mimo tych bezwzględnie niekorzystnych liczb zamykających dzień wczorajszy. Pokazuje to ilustracja 1. przedstawiająca aktualną rzeczywistą trajektorię epidemii wraz z prognozą z B z 31.03. Faktyczna liczba zakażeń 2946 była większa o 151 od prognozowanej 2795 , czyli o 5,4%.





 


 

 

 

 

 

 

 

 

Ilustracja 2. Trajektorie epidemii koronawirusa w Polsce w skali logarytmicznej (oś pionowa). Trajektoria rzeczywista (kolor niebieski) i prognozowana (kolor brązowy; tzw. prognoza B z 31.03) przy założeniu malejących przyrostów procentowych liczby zakażeń (patrz ilustracja 2.).  Okienko w lewym górnym rogu pokazuje w powiększeniu aktualny fragment trajektorii. Czerwona linia prosta przedstawia prognozę z 25,03 zakładającą kontynuację ówczesnego wykładniczego rozwoju epidemii, od którego na szczęście udało się odejść.  Całość przedstawiona jest na tle wykresu zaczerpniętego zartykułu Dylana Matthewsa na portalu Vox (TUTAJ). Za punkt 0 przyjęty jest dzień, w którym liczba zarażonych przekroczyła 100. W Polsce był to 14.03. Uwaga: dane dla innych krajów nie są aktualizowane.

 

 

 

W nieubłaganej logice rozwijającej się epidemii liczby zakażeń i zgonów rosną, bo prawdopodobieństwo zakażenia jest proporcjonalne do liczby zakażonych osób, więc jeśli ich jest więcej, więcej osób zakażają. Zanim nie wyhamujemy skutecznie tego procesu liczby muszą rosnąć, a my możemy jedynie je lepiej lub gorzej ograniczyć. Żeby racjonalnie ocenić sytuację, musimy analizować to jak rosną, na ile udaje nam się ten wzrost spowolnić i odnosić go do analogicznych sytuacji, a nie porównywać z czasem bez epidemii. Dlatego też obiektywną miarą stopnia rozprzestrzeniania bądź hamowania epidemii jest przyrost procentowy. W tym ujęciu wczorajsze informacje nie oznaczają tak znaczącej zmiany jaką sugerować by mogły liczby bezwzględne, co można ocenić na podstawie ilustracji 2.


 

Ilustracja 2. Dzienne przyrosty procentowe liczby zakażonych koronawirusem i linie służące do wyznaczenia ogólnego trendu: krańcowe (górna i dolna jako pomocnicze) i środkowa, będąca podstawą wyliczenia prognozy. Prognoza się sprawdza tym bardziej, im bardziej wzrosty procentowe utrzymują się na brązowej linii środkowej. Liczba 15,3% wynikająca z wczorajszych danych "odstaje" od dotychczasowego trendu. Za dwa trzy dni przekonamy się, czy jest to zmiana trendu, czy przypadkowa fluktuacja.

 


 

Interpretując te dane warto zauważyć, że przyrost 15,3% plasuje się poniżej poziomu, który był normą, a nawet osiągnięciem, jeszcze niecały tydzień temu. W stosunku do pozytywnej tendencji zmniejszania tego parametru, cofnęliśmy się więc o około 5 dni. Następne dni pokażą, czy była to przypadkowa fluktuacja, jakie zdarzały się już wcześniej, czy zmiana tej tendencji.

Oczywiście 15,3% liczone z 2554 zakażeń 1 kwietnia (=392)  to znacznie więcej niż 17,9% liczone z 1389 zakażeń z 27 marca (=224). W liczbach bezwzględnych liczby zakażeń są więc coraz większe. Jak wcześniej zostało powiedziane, taka jest logika rozwoju epidemii. Liczby te pokazuje wykres 3.


Ilustracja 3.  Bezwzględna liczba zdiagnozowanych zakażeń w Polsce (linia zielona) oraz liczba nowych zakażeń zdiagnozowanych w ciągu dnia (linia niebieska) określająca szybkość rozwoju epidemii (nowe zakażenia/ dzień). Skala liniowa.


Wzrost liczby nowo zdiagnozowanych zakażonych może np. wynikać z ujawnienia zakażeń  wśród Polaków sprowadzonych zza granicy.  Jeśli tak jest rzeczywiście to może czekać nas zapowiadane przez ministra Szumowskiego zwiększenie liczby zakażonych. Przekonamy się również jak zapowiadana zwiększona liczba testów wpłynie na wzrost liczby zdiagnozowanych zakażeń.

Włączenie takich dodatkowych czynników rozwoju i monitorowania epidemii może zmienić trend widoczny w dotychczasowych okolicznościach, pozbawiając podstaw dotychczasową prognozę. Trzeba to będzie zaakceptować jako fakt, z którym się nie dyskutuje i robić dalej swoje. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, tak jak nikt nie obiecywał bezwarunkowego sprawdzenia prognozy. Od początku bazuje ona na założeniu utrzymania trendu wynikającego z dostępnych danych, a więc tych danych wcześniej niedostępnych z zasady nie mogła uwzględniać. Oczekiwanie tego dowodzi albo kłopotów z logicznym myśleniem albo złej woli.

Doświadczenia ostatnich kilku dni pokazały jednak, że można skutecznie ograniczać ekspansję wirusa i jest to niewątpliwie fakt optymistyczny, zaś to że, a to, że dostrzeżone nieszczelności systemu trzeba zatykać jest po prostu oczywiste. Oczywista jest również konieczność ograniczeń w kontaktach międzyludzkich. Ma to służyć wypłaszczeniu trajektorii epidemii, żeby liczba zakażeń nie przekroczyła granic wydolności systemu opieki medycznej. Przekroczenie tych granic  spowodowałoby dodatkowo zwiększoną liczbę zgonów.

Podsumowując dane z dnia wczorajszego trzeba dodać, że powiększyła się nie tylko liczba zakażeń i zgonów, ale również proporcja zgonów do sumy zakażeń (roboczy współczynnik śmiertelności), osiągając wartość 1,93%, co pokazuje tabela 1.

Tabela 1. Zmiany roboczego współczynnika śmiertelności zakażeń koronawirusem w Polsce.


Gorsze statystyki nie powinny nas skłaniać do defetyzmu ani tym bardziej do złośliwej satysfakcji. Fakty są jakie są i trzeba się z nimi zmierzyć. Za dzień, dwa okaże się, czy to pogorszenie trendu, czy chwilowe odchylenie od niego, ale to i tak nie może zmienić naszej determinacji w walce z epidemią.

Żeby lepiej ocenić naszą sytuację, warto ją również odnieść do zaktualizowanych danych z innych krajów,  co pokazuje ilustracja 4.  To zestawienie pokazuje, że na zbliżonym etapie rozwoju epidemii (w 19. dniu od przekroczenia 100 zachorowań) wypadamy nienajgorzej w jej wygaszaniu na tle krajów, z którymi zwykle się porównujemy.  Obyśmy nasze opóźnienie wykorzystali do lepszego przygotowania się na najcięższy etap, który wciąż jest przed nami.

Ilustracja 4. Trajektorie epidemii w różnych krajach począwszy od przekroczenia 100 zdiagnozowanych zakażeń koronawirusem (źródło: Johna Burn-Mardoch  TUTAJ) zestawiona z polską trajektorią opracowaną przez autora (tą samą co na ilustracji 2., ale bez liczb, żeby nie zaciemniać wykresu.


Grzegorz Strzemecki


 

KOMUNIKAT Z FRONTU [--- 1 ---] Czy walka z wirusem nie jest gorsza od samej choroby?

 

 

 

KOMUNIKAT Z FRONTU [--- 2 ---] O co toczy się gra

 

 

 

KOMUNIKAT Z FRONTU [--- 3 ---] Czyżby najlepszy dzień w walce z wirusem?

 

 

 

KOMUNIKAT Z FRONTU [--- 4 ---] Światełko w tunelu

 

 

 

KOMUNIKAT Z FRONTU [---5---]. Trajektoria epidemii naprawdę się zmienia! Nowa prognoza

 

 

 

KOMUNIKAT Z FRONTU [--- 6 ---] Grzegorz Strzemecki: Epidemia naprawdę zwalnia i to trzeba pokazać!

 

 

 

KOMUNIKAT Z FRONTU [--- 7 ---] Epidemia zwalnia drugi dzień z rzędu!

 

 

 

KOMUNIKAT Z FRONTU [--- 8 ---] To już widać - wygaszamy epidemię

 

 

 

KOMUNIKAT Z FRONTU [--- 9 ---] Postępuje wyraźne wygaszanie epidemii

 


 

Epidemia napiera, a jej hamowanie trwa.