Sprzeciw wobec takiego rozwiązania płynie nie tylko z opozycji, ale też z części koalicji. Jednym z najostrzej komentujących sprawę jest lider partii Razem, Adrian Zandberg.
W rozmowie cytowanej przez TVP Info poseł podkreślił, że publiczna ochrona zdrowia potrzebuje stabilnego i wieloletniego dofinansowania.
„Musimy dojść w publicznej ochronie zdrowia do 8 proc. PKB. To nie jest kwestia samych liczb, ale relacji do gospodarki, żeby system w ogóle mógł działać” – ocenił Zandberg, dodając, że obecnie brakuje około 20 mld zł rocznie, aby służba zdrowia funkcjonowała sprawnie.
Najmocniej polityk Razem skrytykował jednak praktyki, które – jak stwierdził – od lat niszczą zaufanie pacjentów.
„Pierwsza i podstawowa patologia to jest to, że lekarze pracują w publicznym szpitalu na część etatu, a resztę czasu spędzają w prywatnych klinikach. Pacjent zanim trafi na zabieg finansowany publicznie, często chodzi najpierw kilka razy do gabinetu ordynatora” – mówił.
Zandberg nie miał wątpliwości, skąd biorą się te zjawiska:
„To jest patologia z lat 90., z epoki Balcerowicza łupanego, którą już dawno powinniśmy przeciąć” – podkreślił.
