Szef Gabinetu Politycznego premiera, Marek Suski stwierdził dziś w rozmowie z Polsat News, że ze strony ministra Katza padły "haniebne, krzywdzące, kłamliwe słowa" i Polska domaga się przeprosin od Izraela. 

"To haniebne słowa, które padły, które paść nie powinny. One są krzywdzące, kłamliwe. Polska przecież jako naród, jako rząd na uchodźstwie, byliśmy pod okupacją, a mimo wszystko Polacy pomagali Żydom, ratowali im życie"- powiedział minister. Suski odniósł się również do propozycji wicemarszałka Sejmu, Stanisława Tyszki, który domaga się od szefa MSZ, Jacka Czaputowicza uznania Israela Katza za persona non grata. Szef Gabinetu Politycznego premiera ocenił, że Kukiz bardzo często ma "ekstremalne" pomysły. 

"Rzeczywiście głupie, rasistowskie słowa padły z ust ministra, ale to jeszcze chyba nie jest powód, aby wyciągać tak daleko idące konsekwencje. Natomiast rzeczywiście domagamy się przeprosin. Bo to haniebne słowa, które padły, które paść nie powinny. One są krzywdzące, kłamliwe. Polska przecież jako naród, jako rząd na uchodźstwie, byliśmy pod okupacją, a mimo wszystko Polacy pomagali Żydom, ratowali im życie"- stwiedził Suski. Jak dodał, jeżeli przeprosiny nie padną,  "to będzie rzeczywiście ochłodzenie stosunków".

"Bo nie możemy sobie pozwolić na to, żebyśmy byli szkalowani na arenie międzynarodowej"- podkreślił minister. Dopytywany, czym miałoby się przejawiać to ochłodzenie, stwierdził: "zobaczymy". Polityk wyraził nadzieję, że Izrael podejmie jakąś refleksję, zwłaszcza, że organizacje żydowskie również potępiły tego typu wypowiedzi. 

W ocenie gościa Polsat News, nie można raczej mówić o żalu do ministra Jacka Czaputowicza. 

"Natomiast rzeczywiście te wypowiedzi, które tutaj padły, nie powinny paść. I to jest żal do tych, którzy je wypowiadali. Trudno jest przewidzieć, że ktoś przyjedzie na zaproszenie, na konferencję (...), i że goście będą wypowiadać takie słowa. Tego się przewidzieć nie da. Trudno mieć do kogoś żal, że ktoś inny coś powiedział"- stwierdził Marek Suski. Minister zaznaczył jednocześnie, że każdy członek rządu powinien być "ostrożny", także szef dyplomacji. 

yenn/PAP, Fronda.pl