Przez kilka godzin informacją numer jeden na portalu tygodnika "Wprost" była rozmowa z europosłem PiS Tadeuszem Cymańskim. Kontrowersyjny tytuł, ostre słowa na temat sytuacji w PiS i roli Kaczyńskiego. News dnia bardzo podnoszący tempereaturę sporu wewnątrz partii. 

 

- To, co się dzieje, to szaleństwo. Zadałem sobie trud, przeanalizowałem dokładnie moje słowa i jestem zdumiony, że ktoś sugeruje, iż atakuję partię czy prezesa albo szkodzę tej partii. Rozumiem pewną nadwrażliwość i szok po przegranych wyborach, ale nie dajmy się zwariować. Dwanaście lat byłem posłem, zdarzało mi się chlapnąć różne rzeczy, ale tak niezrozumiałej i ostrej krytyki nigdy nie było. Jej skala przekracza wszelkie pojęcie. Występując w "Kropce nad i" założyłem podwójne rękawiczki i ważyłem słowa - mówił Cymański. 

 

Wypodziedź Cymańskiego była przedmiotem nocnych obrad Komitetu Politycznego PiS. Spodziewano się nawet wyrzucenia polityka. Do tego jednak nie doszło, bo - jak ustalił portal wPolityce.pl - "Wprost" uzyskał wypowiedź posła podstępnie. Cymański odmówił wypowiedzi, twierdząc, że nie chce zaogniać sytuacji. Wtedy dziennikarz poprosił o prywatną opinię, nie do cytowania. Uzyskał ją, jak to często w relacjach dziennikarz-polityk bywa. A potem... opublikował jako wywiad.

 

Kilka godzin temu na stronie Wprost.pl obok wywiadu z Cymańskim pojawił się dopisek: "Kiedy zadzwoniliśmy do posła Cymańskiego i powiedzieliśmy, że mamy do niego kilka pytań, eurodeputowany stwierdził, że nie chciałby się wypowiadać, bo sytuacja w 'której się znalazł jest nieprzyjemna'. Zastrzegł, że wolałby nie komentować szerzej ostatnich wydarzeń. Poniżej przedstawiamy treść rozmowy po wspomnianych słowach eurodeputowanego". 

 

Wywiad jednak wciąż znajduje się na stronie "Wprost". Cóż, w tygodniku kierowanym przez Tomasza Lisa widocznie obowiązują inne standardy dziennikarstwa.

 

eMBe/wPolityce.pl