"W Izraelu jest kampania wyborcza. Jeśli jest kampania wyborcza i są tak mocne wypowiedzi, to znaczy, że są słuchacze, którzy uważają tak samo, jak politycy tak się wypowiadający. Co to nam daje? Daje nam to wiedzę, jaki jest stan rzeczy. Co to nam jeszcze daje? Daje nam w takiej sytuacji wolną rękę, jeśli mówimy o mieszaniu się w nie swoje konflikty na Bliskim Wschodzie" - mówł prof. Mieczysław Ryba, odnosząc się do konfliktu dyplomatycznego na linii Polska - Izrael po wypowiedziach p.o. ministra obrony Israela Katza.

Wykładowca KUL podkreślił, że nie do końca zgada się z przedstawianą teorią, iż rządy obu krajów doprowadziły do kryzysu wieloletniego sojuszu.

"Najważniejsza rzecz w dyplomacji – i w ogóle w polityce – to jest twarde stąpanie po ziemi. Owszem, mogliśmy pozostać w tych relacjach na dwuznacznych, ale jednak mocno atakujących Polskę wypowiedziach premiera Netanjahu i pojechać na szczyt, być reprezentowanym przez ministra Czaputowicza. Sytuacja byłaby dziwaczna – niby jesteśmy, a nie jesteśmy na najwyższym szczeblu reprezentowani na takim szczycie, niby jesteśmy atakowani, ale z tego ataku można się lekko wykpić. Wypowiedź ministra Katza nie pozostawia złudzeń – atak był tak mocny, tak brutalny, trącący nawet elementami rasistowskimi, że premier Polski ani polski minister nie mógł pojechać na ten szczyt" - mówił.

Ekspert podkreślił jednak, że słowa izraelskich polityków dobitnie pokazały jak traktowana jest Polska w tamtejszym społeczeństwie i jak podchodzi się do historii Żydów w naszym kraju.

"Tam jest kampania wyborcza. Jeśli jest kampania wyborcza i są tak mocne wypowiedzi, to znaczy, że są słuchacze, którzy uważają tak samo, jak politycy tak się wypowiadający. Co to nam daje? Daje nam to wiedzę, jaki jest stan rzeczy. Co to nam jeszcze daje? Daje nam w takiej sytuacji wolną rękę, jeśli mówimy o mieszaniu się w nie swoje konflikty na Bliskim Wschodzie. Do tego nas zachęcali Amerykanie, mając sojuszników w Izraelu, ażeby i Polska wmieszała się np. w spór z Iranem, żeby wmieszała się w różną gmatwaninę konfliktów. Tylko po co to Polsce? Polska nie ma tam swoich istotnych interesów, w związku z tym jeśli coś czyni, to dlatego, że proszą lub nakłaniają nas Amerykanie. Ale w tej sytuacji, kiedy Izrael zajął tak antypolskie stanowisko, my oczywiście jesteśmy z tego zwolnieni" - podsumował.

mor/RadioMaryja.pl/Fronda.pl