Stolica Apostolska opublikowała dokument przygotowawczy (tzw. Instrumentum laboris) do Synodu Amazońskiego. Oficjalnie potwierdzono, że zgromadzenie zajmie się propozycjami wyświęcania żonatych mężczyzn na księży oraz przyznania kobietom nowych ról w Kościele.

Zgromadzenie będzie obradować w Rzymie od 6 do 27 października tego roku. Ma mieć dwa zasadnicze cele: podjęcie refleksji nad ochroną środowiska naturalnego i warunkami życia rdzennej ludności Amazonii oraz zastanowienie się nad nowymi drogami w duszpasterstwie. Drugi temat przez wiele miesięcy pozostawał oficjalnie niesprecyzowany; podejrzewano jednak powszechnie, że chodzi tu przede wszystkim o problem viri probati – pomysł wyświęcania żonatych mężczyzn na kapłanów. Instrumentum laboris to potwierdziło; dodatkowo Stolica Apostolska wskazała też na konieczność wypracowania nowego spojrzenia na rolę kobiet w Kościele katolickim.

 

Viri probati

Kwestia wyświęcania żonatych wydaje się być przesądzona. Synod Amazoński jest przygotowywany przez Brazylijczyka kard. Claudio Hummesa oraz Austriaka bp. Erwina Kräutlera. Obaj są zadeklarowanymi zwolennikami viri probati, zainspirowanymi myślą bp. Fritza Lobingera z RPA. Bp Kräutler już kilka lat temu zapewniał publicznie, że Ojciec Święty jest przychylny koncepcji wyświęcania żonatych; w tym roku papież osobiście potwierdził te słowa. Podczas jednej z konferencji prasowych przyznał, że dopuszcza przekazanie kwestii regulowania celibatu na niższy poziom zarządzania Kościołem; zaznaczył przy tym, że nie ma mowy o znoszeniu celibatu w ogóle. Najprawdopodobniej Synod Amazoński pozwoli więc poszczególnym Konferencjom Episkopatu przygotowywać jakieś własne rozwiązania w kwestii viri probati w oparciu o ogólne wytyczne dla całego Kościoła. Jeżeli tak będzie, to skorzystają z tego nie tylko biskupi amazońscy; także w Europie pojawią się żonaci kapłani. Gotowość do wyświęcania żonatych deklarują między innymi hierarchowie z Niemiec i Austrii.

Nie wiadomo jeszcze, czy żonaci kapłani będą zwykłymi prezbiterami, czy też raczej czymś między diakonem a prezbiterem. Dyskusja trwa; sam papież opowiadał się za pewnymi ograniczeniami. Viri probati w założeniu mają być odpowiedzią na kryzys powołań, ale nietrudno wyobrazić sobie, że tylko go pogłębią. Młodzi mężczyźni świadomi możliwości przyjęcia święceń już po ślubie mogą odkładać decyzję o kapłaństwie. Ponadto jeżeli sakra biskupia będzie zarezerwowana dla celibatariuszy, to długoterminowo może ulec zwiększeniu odsetek biskupów o skłonnościach homoseksualnych. Watykańskie przepisy niedopuszczające do seminariów mężczyzn o takich skłonnościach są, jak wiadomo, powszechnie ignorowane, a w krajach zachodnich nawet otwarcie odrzucane. Czy zmiany w celibacie dojdą także do Polski trudno przewidywać; po Synodzie Amazońskim wszakże w skali globalnej kapłaństwo zacznie się silnie przekształcać.

 

Rola kobiet. Diakonisy lub kapłanki?

Viri probati to niezwykle poważna ingerencja w katolicką tradycję, ale w powszechnej opinii – dopuszczalna. Dużo większe problemy rodzi postulat przyznania kobietom nowej roli w Kościele katolickim. Panuje zgoda co do tego, by obsadzać kobiety także na wysokich stanowiskach kierowniczych, również w samej Stolicy Apostolskiej. Biskupi i teologowie spierają się za to co do możliwości udzielania kobietom święceń. Nie ulega żadnej wątpliwości, że nie można udzielać im święceń prezbiteriatu, a co za tym idzie – również episkopatu. Taka jest wyraźna wola Pana Jezusa i – jak uczy Kościół święty – nie jest ona uwarunkowana kulturą czasów, w których działał Chrystus. Św. Jan Paweł II w liście apostolskim Ordinatio sacerdotalis wypowiedział się na ten temat bardzo jasno; nie ma więc możliwości zmian. Nie brakuje hierarchów, którzy uważają że do kapłaństwa mógłby dopuścić kobiety nowy Sobór Powszechny; pozostaje to przedmiotem debaty, ale jest pewne, że takiej władzy nie ma ani papież, ani synod.

Otwarte pozostaje za to pytanie o diakonat kobiet. Papież Franciszek powołał nawet specjalną komisję, która miała zbadać funkcję diakonis w Kościele pierwszych wieków. Zakończyła pracę w ubiegłym roku, nie dochodząc do żadnych jednoznacznych wniosków; wydaje się jednak, że nigdy w Kościele nie było wyświęcanych diakonis. Liczni progresywni teologowie uważają jednak, że historia nie musi w tym aspekcie determinować współczesności i przyszłości Kościoła. Ich zdaniem dopuszczenie kobiet do diakonatu jest teologiczne możliwe. Dlaczego? Bo funkcja diakona jest w sposób zasadniczy odmienna od funkcji prezbitera i biskupa, twierdzą. Prezbiter i biskup działają in persona Christi – w osobie Pana Jezusa. Jako, że Chrystus był i jest mężczyzną, a płeć ma dla natury ludzkiej fundamentalne znaczenie, kobiety nie mogą zastępować na ziemi naszego Pana w funkcjach kapłańskich. Diakoni wszakże nie działają in persona Christi. Pisał o tym bardzo wyraźnie papież Benedykt XVI w motu proprio Omnium in mentem. A to oznacza, przekonują progresiści, że nic nie stoi na przeszkodzie udzielania kobietom święceń diakonatu.

Krytycy takich pozycji – między innymi kard. Gerhard Müller – powołują się z kolei na zasadę jedności kapłaństwa. Sobór Trydencki nauczał, że kapłaństwo jest jednym z siedmiu sakramentów. Nie ma trzech odrębnych sakramentów: diakonatu, prezbiteriatu i episkopatu. Stąd jeżeli nie można kobietom udzielać dwóch wyższych stopni święceń (a wiemy, że na pewno nie można), to tak samo jest z pierwszym.

Wynik debaty o diakonacie kobiet nie jest jeszcze przesądzony. Możliwe, że wobec silnego oporu w znacznej części Kościoła katolickiego na Synodzie Amazońskim sprawa ta nie znajdzie rozwiązania; do pomyślenia jest też powołanie jakiegoś nowego niekapłańskiego urzędu dla kobiet, związanego częściowo z duszpasterstwem, ale nie będącego urzędem sakramentalnym.

 

Re-formacja?

Według kard. Claudio Hummesa Synod Amazoński będzie miał prawdziwie „historyczny” wymiar. Zdaniem bp. Franza-Josefa Overbecka z niemieckiego Essen, dobrego znawcy Ameryki Łacińskiej, zgromadzenie przyniesie prawdziwy przełom, po którym „nic już nie będzie takie same”. Wydaje się, że nie muszą to być głosy przesądzone. Pontyfikat papieża Franciszka jest bez wątpienia rewolucyjny – i nie chodzi tu przecież o „styl” Ojca Świętego. Adhortacja apostolska Amoris laetitia, owoc dwóch synodów o rodzinie, dała biskupom klucze do niekiedy dość swobodnej interpretacji depozytu wiary; dopuszcza się do Komunii świętej rozwodników i protestantów, uzasadniając to miłosierdziem, nowym duszpasterstwem i uznaniem większej roli sumienia poszczególnych katolików. Na tym przecież znaczenie Amoris laetitia się nie kończy; jak mówią jej najwięksi admiratorzy, dokument przyniósł nowy paradygmat duszpasterski. Kto wie, co na tym gruncie zmieni się jeszcze w Kościele? W sąsiednich Niemczech mówi się na przykład o anulowaniu dotychczasowego nauczania moralnego Kościoła w obszarze seksualności, a potencjalnych pól zmian jest dużo więcej. Synod Amazoński może z kolei skonkretyzować program decentralizacji Kościoła ogłoszony przez papieża już w 2013 roku. Program ten zakłada zmniejszenie roli Stolicy Apostolskiej w zarządzaniu Kościołem na rzecz poszczególnych Konferencji Episkopatu, także w aspekcie nauki wiary. Idzie nowe. Żonaci kapłani i nowe funkcje kobiet mogą być dopiero początkiem jeszcze większych zmian, jakie czekają nas w najbliższych dziesięcioleciach czy wiekach. Na naszych oczach kończy się pewna era w historii Kościoła.

Paweł Chmielewski


***


„To publicystyczny alarm. Mam nadzieję, że pozwoli nie tylko przybliżyć Czytelnikowi drogę, którą Kościół w Niemczech kroczy konsekwentnie od lat, ale sprowokuje też, do postawienia pytania: czy chcemy tego samego?

Jeżeli odpowiedź będzie twierdząca, nie trzeba nic robić. Wystarczy płynąć z głównym nurtem europejskiego katolicyzmu. Modernistyczny model sam do nas przyjdzie. Jeżeli jednak chcemy zachować skarb wiary w takiej formie, w jakiej został nam przekazany, nie możemy dłużej stać z boku ogólnoświatowej debaty o przyszłości Kościoła. Nie próbuję tu dać całościowego obrazu Kościoła katolickiego w Niemczech. Wiele szczegółowych spraw zupełnie pomijam. Pochylam się przede wszystkim nad tymi przemianami i zjawiskami, które - dotykając wykładni wiary - wykraczają zdecydowanie poza niemieckie granice. Wspominam często o Kościele katolickim w Austrii, niekiedy także w Szwajcarii; pod względem progresywnego kierunku przebudowywania katolickiej wiary kraje niemieckojęzyczne w wielu punktach stanowią jedność.” (Paweł Chmielewski, fragment wstępu) 

Treściwy i wciągający raport o stanie Kościoła w Niemczech – i nie tylko. A równocześnie, przekrojowa analiza najbardziej dziś palących problemów teologicznych i ich konsekwencji: od buntu wobec encykliki Humanae vitae, przez błędne pojmowanie sumienia, aż po próby przedefiniowania katolickiej etyki i dyscypliny sakramentalnej. Warto przeczytać!