Krok pierwszy – wywiad
Najpierw krótko przepytujemy osobę przystępującą do modlitwy, tak jak czynił to Jezus z tymi, których miał uzdrowić (zob. Mk 9, 21 i 10, 51). Zadajmy proste pytania, które pozwolą się rozluźnić. Jak masz na imię? Czego chciałbyś od Pana? Od jak dawna to ci dolega? Czy wiesz, co mogło to schorzenie wywołać?

Możemy też zadawać pytania pomocne w doprecyzowaniu źródła danego problemu. Co na to lekarz? Czy występuje to u kogoś w rodzinie? Odpowiedzi na takie pytania mogą mieć wpływ na to, jak będziemy się modlić za daną osobę. Jeśli odpowiedzi nie są jasne, poprośmy Ducha Świętego, aby nas poprowadził i dał większy wgląd.

Jeżeli osoba, którą pytamy, zaczyna szczegółowo omawiać swoje trudności, uprzejmie zapewnijmy ją, że nie potrzebujemy znać wszystkich szczegółów, w końcu Pan je wszystkie zna. Prowadźmy rozmowę w sposób łagodny i pełen miłości. Bez względu na to, czy ta osoba zostanie uzdrowiona, najważniejsze jest, aby doświadczyła współczucia i miłości Pana, a to odbywa się za naszym pośrednictwem.

Krok drugi – wybór modlitwy
Rozpoznaj, jaki rodzaj modlitwy będzie potrzebny. Apostołowie uzdrawiali czasem przez modlitwę prośby, częściej jednak przez rozkaz. Każdy z tych dwóch rodzajów modlitwy okazuje się skuteczny.

Modlitwa prośby to przedstawienie Panu prośby o uzdrowienie. „Ojcze, w imię Jezusa prosimy, niech chrząstka w jej kolanie odbuduje się”. „Jezu, dzięki Ci za to, że we własnym ciele wziąłeś i zaniosłeś na krzyż nasze słabości i choroby. Proszę, uwolnij Maggie od bólu mięśni i stawów”. „Przyjdź, Duchu Święty. Uwolnij swą moc i uzdrów siatkówkę oka Kevina”.

Rozkaz adresujemy nie do Boga, lecz do danego schorzenia czy problemu. „Kostko, niech twoje kości wrócą na swoje miejsce, w imię Jezusa”. „Artretyzmie, rozkazuję ci w imię Jezusa natychmiast opuścić ciało Abby”. „Uszy, otwórzcie się, w imię Jezusa”. „Rakowaty guzie, przeklinam cię w imię Jezusa i nakazuję skurczyć się i wypłynąć z jego ciała”.

Gdyby wywiad wykazał, że obecny stan danej osoby spowodowany jest bolesnym doświadczeniem z jej życiaą, właściwe byłoby dotknąć tego zdarzenia, nie zagłębiając się jednak zbytnio w szczegóły. Jeśli jej stan spowodował ktoś inny (na przykład raniąc ją w wypadku samochodowym albo popełniając wobec niej przestępstwo), spytajmy ją, czy przebaczyła sprawcy. Jeżeli nie, poprowadźmy ją w modlitwie przebaczenia. Warto też zaznaczyć, że niektóre osoby mogą potrzebować przebaczenia czegoś samym sobie.

Jeśli można przypuszczać, że jej stan spowodowany jest własnym zachowaniem (na przykład osoba ta paliła papierosy i cierpi na raka płuc), taktownie spytajmy: „Czy to może wiązać się z czymś, co w przeszłości robiłaś? Czy Pan pokazuje ci może coś, za co moglibyśmy się teraz pomodlić, zanim przejdziemy dalej?”. Nie głośmy sami o grzechu, pozwólmy raczej tej osobie samej go zgłosić. Nigdy nie oskarżajmy, nie drążmy też zbyt głęboko. Jeśli wyznała grzech, poprowadźmy ją w modlitwie pokutnej, prosząc Boga o przebaczenie. Jeśli grzech jest poważny, zalećmy skorzystanie z sakramentu pokuty.

Nie nurkujmy w wewnętrznym życiu drugiej osoby – niech to wszystko będzie proste. Modlitwy o uzdrowienie wewnętrzne i uwolnienie powinny jednak prowadzić wyłącznie osoby do tego odpowiednio przygotowane i w odpowiednich do sytuacji warunkach, pozwalających na osobistą, skierowaną do głębi serca posługę.

Krok trzeci – modlitwa z wiarą
Zapytajmy, czy możemy położyć rękę na ramieniu osoby proszącej o modlitwę. Albo czy możemy położyć ją na miejscu, które ją boli. Zawsze pamiętajmy o łagodności i szacunku do drugiego. Zaprośmy ją do tego, aby się zrelaksowała, nie modliła teraz i żeby dała nam znać, jeśli poczuje, że coś się dzieje.

W trakcie modlitwy zdarza się, że czuje się ciepło, mrowienie, ustępowanie bólu, albo po prostu nic się nie czuje. Zaprośmy Ducha Świętego. Poczekajmy, aż przyjdzie, nie idźmy dalej sami. Nie musimy się cały czas głośno modlić. Módlmy się bardzo konkretnie, z wiarą i oczekiwaniem na działanie Pana. Stosujmy modlitwę prośby, rozkaz albo jedno i drugie, w zależności od prowadzenia Ducha. „Ojcze, proszę Cię w imię Jezusa, aby ustał ucisk na ten rdzeń kręgowy i żeby dyski ułożyły się tak, jak powinny. W imię Jezusa rozkazuję każdemu skłębionemu nerwowi, aby rozluźnił się i uspokoił. Bólu, odejdź z szyi Joe, w imię Jezusa”. Najlepiej jest pomijać wyrażenie „jeśli taka jest Twoja wola”, które bywa przykrywką dla naszej niewiary, swego rodzaju bezpiecznikiem na wypadek gdyby nic się nie stało. Módlmy się z wielką wiarą, przyjmując za pewne, że skuteczność wszelkich naszych modlitw zależy od woli Pana.

Modląc się, miejmy oczy otwarte. Szukajmy wskazówek mówiących, co Duch Święty czyni właśnie w danej osobie. Może się ona trząść, płakać lub pocić, może też na przykład trzepotać powiekami. Pozwólmy Duchowi Świętemu prowadzić modlitwę; bądźmy gotowi podążać za dawanymi przez Niego impulsami.

Jeśli wyczuwamy przeszkodę natury emocjonalnej do uzdrowienia, pomóżmy tej osobie nazwać i wyrzec się duchów, które uczepiły się jej serca; mogą być nimi poczucie niegodności, odrzucenia, nieadekwatności lub potępienia, strach czy też brak nadziei. Pomóżmy jej rozpoznać, że nad tymi przyczółkami Złego Jezus może uzyskać autorytet. Na przykład: „W imię Jezusa wyrzekam się braku nadziei”.

Krok czwarty – ponowny wywiad
Po kilku lub kilkunastu minutach modlitwy przerwijmy i dowiedzmy się, czy osoba coś czuje, czy coś się zmieniło albo czy ból ustępuje. Zadajmy pytania takie jak: „Czy jesteś w stanie podnieść rękę?”. „Sprawdźmy, czy dasz radę przeczytać teraz ten napis?”. Jeśli czuje się lepiej, spytajmy, na ile lepiej. Jeżeli następuje poprawa, choćby niewielka, dziękujmy Panu za to i oddajmy Mu chwałę. Dziękczynienie buduje też naszą wiarę. „Dzięki Ci, Panie, że na skali od jednego do dziesięciu ból spadł już do ósemki. Ojcze, błogosławimy Cię i dziękujemy za to, co robisz. Prosimy, usuń z jej ciała cały ból”.

Może się też zdarzyć, że czyjąś kiepską kondycję spowodował zły duch. Związek taki zauważał w Ewangeliach Jezus, nie były to jednak częste przypadki. Tak było ze zgarbioną kobietą, która od osiemnastu lat nie mogła się wyprostować (zob. Łk 13, 16), oraz z głuchoniemym chłopcem cierpiącym na epilepsję (zob. Mk 9, 25). Działanie złego ducha podejrzewać można w sytuacjach, gdy nie ma medycznego wyjaśnienia danego schorzenia, gdy ból zazwyczaj przybiera na sile w kościele lub gdy przeskakuje po różnych częściach ciała. Jeśli mamy z czymś takim do czynienia, nie obawiajmy się, w imię Jezusa posiadamy przecież moc zwyciężenia zła. „Większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie” (1 J 4, 4). Po prostu rozkażmy złemu duchowi, aby w imię Jezusa odszedł.

Jeśli więc modlimy się za osobę, u której podejrzewamy działanie złego ducha, pytajmy ją co jakiś czas, jak się teraz czuje. Jeżeli wygląda na to, że Duch Święty coś w niej czyni, trwajmy w modlitwie, aż nastąpi uzdrowienie lub do momentu, gdy dalsza modlitwa nie będzie w niej już nic powodować. Nie warto bowiem modlić się w nieskończoność – unikajmy tego. Zbyt długą modlitwą możemy niepotrzebnie wyczerpać siebie, jak również tych, za których się modlimy.

Krok piąty – sugestie po modlitwie
Jeśli następuje uzdrowienie, cieszmy się razem z uzdrowioną osobą i zachęćmy ją do oddania chwały Bogu poprzez opowiadanie innym o tym, co się wydarzyło. Św. Augustyn zachęcał do tego Innocentię, po tym jak została uzdrowiona z raka piersi. Co jednak w sytuacji, gdy ból ustał, ale uzdrowienia nie zweryfikował jeszcze lekarz? Świadectwo powinno być wówczas proste: „Bolało mnie i już mnie nie boli!”. Poradźmy uzdrowionej osobie, aby nie była zaskoczona, jeśli w najbliższych dniach najdą ją wątpliwości albo doświadczy duchowych ataków. Gdyby objawy zaczęły wracać, niech stanie mocno w wierze i rozkaże im w imię Jezusa, aby odeszły.

Jeżeli natomiast osoba, za którą się modliliśmy, nie została uzdrowiona, albo zdrowie wróciło jej jedynie częściowo, zachęćmy ją do wytrwałego proszenia Boga o uzdrowienie, podając za przykład kobietę kananejską (zob. Mt 15, 22–28). Przypomnijmy jej, że niekiedy do uzdrowienia potrzeba więcej czasu. Nigdy nie mówmy ani w żaden sposób nie sugerujmy, że nie została uzdrowiona z powodu niewystarczającej wiary. Zachęćmy ją i zbudujmy jej wiarę. Możemy na przykład napisać lub wskazać jeden czy dwa fragmenty biblijne, aby medytując nad nimi i modląc się, umacniała swoją ufność w Bożą miłość i w to, że Pan pragnie ją uzdrowić. Zaprośmy ją, aby za jakiś czas ponownie skorzystała z modlitwy wstawienniczej.

Pouczmy osobę, za którą się modliliśmy, aby nie odstawiała leków, nawet jeśli wydaje się, że została uzdrowiona. Tak jak Jezus polecił trędowatym, aby udali się do kapłanów, którzy mieli autorytet orzekania w tych sprawach (zob. Łk 17, 14), tak i my polećmy wizytę u lekarza, nim dana osoba podejmie nowe decyzje co do lekarstw. Szczególnie ważne jest to w przypadku schorzeń, których ustania nie sposób zaobserwować z zewnątrz, jak chorób serca, trudności psychicznych, cukrzycy.

Zdroworozsądkowe wskazówki
Jak zacząć, jeśli nigdy dotąd nie posługiwaliśmy modlitwą o uzdrowienie? Pierwszym, kluczowym krokiem jest pogłębienie osobistej relacji z Jezusem i przyjęcie modlitwy o napełnienie Duchem Świętym. Modlitwy takie prowadzone są w wielu parafiach na różne sposoby, na przykład w toku seminarium odnowy życia w Duchu Świętym, kursów Alpha czy kursów nowego życia w Chrystusie. Następnie spokojnie zapoznajmy się z przedstawionymi pięcioma krokami i zacznijmy stosować je w modlitwie za przyjaciół albo członków rodziny. Kiedy poczujemy się w nich pewnie, módlmy się za każdą napotkaną osobę, która potrzebuje uzdrowienia, o ile tylko prowadzi nas do tego Duch Święty.

Wszyscy chrześcijanie otrzymali moc Chrystusa, aby modlić się o uzdrowienie swoje lub innych. Jednakże posługę uzdrawiania powinniśmy podejmować jedynie wtedy, gdy pozostaje ona poddana właściwym autorytetom, na przykład kapłanowi w parafii lub diecezjalnemu koordynatorowi odnowy charyzmatycznej i gdy towarzyszy jej szkolenie i nadzór bardziej doświadczonych osób. W roku 2000 Watykańska Kongregacja Nauki Wiary opublikowała pomocny dokument zawierający wskazówki do przeprowadzania modlitw o uzdrowienie w Kościele katolickim, zwłaszcza w kontekście liturgicznym.

 

Mary Healy/jaksiemodlic.pl