O współpracy Daniela Passenta pisze w książce „Filmowcy w matni bezpieki” Filip Gańczak. - Wiedzę o Kałużyńskim bezpieka czerpie także z innych źródeł. KP „Daniel” informuje, że 19 września 1961 roku widział Kałużyńskiego na przyjęciu u dyplomaty Franka Jonesa. Z dokumentów IPN wynika, że „Daniel” to dziennikarz „Polityki” Daniel Passent. (...) „Daniel” charakteryzował Kałużyńskiego jako szeroko cenionego krytyka filmowego bardzo przyjemnego w bezpośrednim obcowaniu lecz w pewnym sensie dziwaka. Dziwactwo jego wyraża się w tym, że zimą chodzi w samym garniturze a latem często spotkać go można w butach bez skarpet. (…) Z dokumentów IPN wynika, że „Daniel” opisał przyjęcie u Jonesa i poruszaną podczas rozmowy tematykę dotyczącą USA i Związku Radzieckiego – pisze historyk.
Autor opracowania skoncentrował się na środowisku filmowców i krytyków. W jego publikacji nie ma więc opisu całości dokumentów na temat Passenta, które znajdują się w IPN. Według nich dziennikarz, absolwent studiów w Leningardzie, został zarejestrowany jako TW „John” i „Daniel” na zasadzie dobrowolności. Z dokumentów wynika, że dostarczał służbom specjalnym PRL informacji o cudzoziemcach i przyjął pieniądze na cele operacyjne.
Po ujawnieniu w 2007 roku przez „Misję specjalną” TVP1 dokumentów na temat Passenta, publicysta wystąpił o autolustrację. Sądy lustracyjne dwóch instancji odmówiły mu jednak, argumentując, że nie pełnił on funkcji publicznej w rozumieniu obowiązującej ustawy lustracyjnej.
Co ciekawe Zygmunt Kałużyński, na którego donosił Passent, również był zarejestrowany przez SB, jako kontakt poufny „Literat”.
żar/Niezalezna.pl