11 lipca, w czasie Apelu Jasnogórskiego, bp Antoni Długosz modlił się na Jasnej Górze w intencji obrońców polskich granic. Emerytowany biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej polecał Bogu przez wstawiennictwo Maryi funkcjonariuszy strzegących granic służb oraz działaczy organizujących się w ramach Ruchu Obrony Granic. Przypomniał przy tym, że „my, Polacy, wiemy, co to miłosierdzie, a nie oznacza ono, że mamy otwierać drzwi przed wszystkimi nielegalnymi emigrantami”. Wskazał też na niedorzeczność polityki „otwartych granic”, realizowanej przez państwa Europy Zachodniej.

- „To nie rozwiązuje problemów Afryki i Bliskiego Wschodu, ale tworzy nowe poważne problemy w krajach, do których przybywają”

- podkreślił.

Dzień później o zagrożeniu na granicach państwa mówił na Jasnej Górze bp Wiesław Mering, stanowczo krytykując przy tym postawę rządzących. To tak bardzo zabolało rząd Donalda Tuska, że MSZ postanowiło sięgnąć po najcięższe działa i skierować do Stolicy Apostolskiej notę protestacyjną, w ten sposób chcąc wywrzeć wpływ na kwestie, w jakich mogą wypowiadać się dwaj polscy obywatele.

Tymczasem na dzisiejszą niedzielę list do wiernych przygotował metropolita łódzki kard. Grzegorz Ryś, który poinformował o powołaniu komisji do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich. Wiele miejsca jednak poświęcił również problemowi nielegalnej migracji. Wychodząc od postaci Abrahama, który odpoczywał pod dębami Mamre, duchowny dzieli się swoimi refleksjami na temat odniesienia dzisiejszych czytań mszalnych do dyskusji dot. przyjmowania cudzoziemców.

- „Od kilku tygodni i miesięcy rozpala on (spór o uchodźców i migrantów – red.) publiczną dyskusję, a także działania, które - nierzadko powołując się na chrześcijańskie motywacje - w istocie rzeczy z chrześcijaństwem nie mają wiele wspólnego, godząc także w inicjatywy prawdziwie ewangeliczne, jak np. prowadzone (czy współprowadzone) od czasu wojny w Ukrainie przez kościelną CARITAS Centra pomocy migrantom i uchodźcom. Hejt, strach przed obcym, stereotypy, nienawiść stają się argumentem ważniejszym niż racje ludzkie i ewangeliczne”

- pisze metropolita łódzki.

- „Tymczasem katolicka nauka społeczna (na którą tak wielu się powołuje…) wyraźnie stwierdza, że KAŻDY CZŁOWIEK ma prawo wybrać sobie miejsce do życia; i ma prawo w tym miejscu być uszanowanym w swoich przekonaniach, kulturze, języku i wierze. Chrześcijaństwo nie jest religią plemienną, lecz - jak uczy Sobór - objawieniem jedności całego rodzaju ludzkiego

- przekonuje.

Kard. Ryś zapewnia przy tym, że „to nie polityka”.

- „I to nie wezwanie do jakichkolwiek działań o politycznym charakterze. To PROŚBA: najpierw o NAWRÓCENIE JĘZYKA! Potrzebujemy Jezusowego języka - Jezusowego sposobu wypowiedzi. Proszę, jeśli decydujecie się uczestniczyć w dyskusjach - a już zwłaszcza publicznych - na temat właściwej relacji do uchodźców i migrantów - to chciejcie to czynić w głębokim zjednoczeniu z rzeczywistą nauką Chrystusa i Kościoła. Jeśli zaś nie - to proszę: miejcie odwagę przynajmniej w takich wpadkach zamilknąć i nie dokładać ognia do tak rozpalonej rzeczywistości. Póki co, panujący dyskurs zarówno godzi w przybyszów, jak i przetrąca inicjatywy, motywacje i siły tych, którzy chcą im pomóc. Pociecho migrantów! Módl się za nami! (Litania loretańska)”

- dodaje.

Red. Goran Andrijanić: Mentalność salonu III RP

Na łamach portalu wPolityce.pl do listu hierarchy odniósł się red. Goran Andrijanić, który wskazując na Ruch Obrony Granic przypomniał, że „zwykli obywatele organizowali się, aby zrobić to, co miał zrobić ich rząd: ochronić swoje rodziny, kulturę i styl życia przed nową falą nielegalnej imigracji, którą nam przygotował Berlin”. Dziś natomiast, jak zauważa publicysta, działacze tego ruchu są „obrażani, opisywani jako faszyści i bigoci”.

- „Nic zaskakującego, powiedział by ktoś. Ruch przeszkadza Tuskowi i dlatego jego medialna machineria propagandy przejęła na siebie nowe zadanie, przedstawiając tych Polaków jako uosobienie wszystkiego, co najgorsze w naszym kraju. To znany obrazek: z jednej strony lewicowo-liberalny salon z jego nie do zniesienia postawą moralnej wyższości i bezczelności, z drugiej zwykli Polacy, którzy próbują rozwiązać swoje problemy i żyć normalnie, a z tego powodu są nazywani, w gorszym przypadku, faszystami, a w lepszym, ludźmi ograniczonymi i niewykształconymi

- pisze.

Dziennikarz zwraca uwagę, że uruchomiono ten sam mechanizm, w ramach którego w 2015 roku przekonywano, że program 500 Plus wzmocni patologię społeczną.

- „Oto istota tego sporu. Dlatego Polacy, naród, który niedawno udzieliły pomocy milionom uchodźców z kraju, z którym, delikatnie mówiąc, mają nierozliczone porachunki historyczne, są teraz przedstawiani jako faszyści i ksenofobowie. Oczywiście, to wszystko ma tylko jeden naprawdę poważny powód - ochrona interesów politycznych obozu Donalda Tuska. I właśnie z tego powodu lewicowy establishment w tym kraju jest gotowy do ofiarowania interesów polskich obywateli, niestety równie ich bezpieczeństwa”

- stwierdza.

W przekonaniu autora, również list kard. Rysia wpisuje się w „tę samą mentalność salonu III RP” i charakteryzuje go „ten sam dystans do rzeczywistości, w której dzisiaj Polacy mają żyć”.

Red. Andrijanić wskazuje na absurdalność próby sprowadzenia przez kard. Rysia dyskusji na temat migracji do przejawu lęku i ograniczeń kulturalnych.

- „Jakby nic się w Polsce nie wydarzyło w ciągu ostatnich trzech lat. Jakby nie toczyła się wojna hybrydowa na granicy wschodniej, w której zginął polski żołnierz Mateusz Sitek. Jakby od miesięcy na granicy zachodniej ludzie nie bali się wypuszczać swoich dzieci na ulice z obawy przed przemocą. Jakby nie pochowano właśnie młodej dziewczyny w Toruniu, brutalnie zgwałconej i zamordowanej przez nielegalnego imigranta”

- wymienia.

- „Nic z tego nie istnieje dla kardynała, który pisze swój list w swoim bezpiecznym biurze gdzieś w Łodzi”

- dodaje.

Dalej dziennikarz odnosi się do fragmentu, w którym kard. Ryś apeluje do wierzących, by „mieli odwagę zamilknąć”.

- „Ta część jego listu brzmi jak swego rodzaju uciszanie wszystkich, którzy mają inne zdanie niż on na temat obecnego kryzysu migracyjnego na zachodniej granicy”

- zauważa.

Absurdalne jest też przekonywanie przez kard. Rysia, że akurat on w swoim liście nie zajmuje się polityką.

- „Problem w tym, że kryzys migracyjny i jego konsekwencje to akurat kwestia polityczna. Każdy, kto chce autentycznie włączyć się do tej debaty, musi zdawać sobie z tego sprawę. To, że Niemcy transferują migrantów do Polski jak niepotrzebny im towar (nigdy nie spotkałem się z krytyką tej dehumanizacji wśród członków Kościoła otwartego) – to jest polityka”

- podkreśla red. Andrijanić.

- „To, że Bruksela narzuca nam nowych migrantów poprzez Pakt Migracyjny i zmusza nas do ponoszenia konsekwencji błędów polityki migracyjnej, którą Polska w swoim czasie krytykowała – to jest polityka. To, że migranci głęboko zmienią polskie społeczeństwo, i nie zawsze w najlepszy sposób (o czym świadczą statystyki przestępczości na Zachodzie) – to jest polityka. To, że za tym wszystkim kryje się plan ludzi takich jak Sierakowski i innych członków establishmentu, którzy już teraz się cieszą, że Polska się zmieni – to jest polityka”

- dodaje.