Oskarżona o nieprawidłowości w zeznaniach podatkowych europosłanka Magdalena Adamowicz wciąż utrzymuje, że jej sprawa ma charakter polityczny. Wybierając podobną linię obrony do innych oskarżanych polityków, Adamowicz stwierdziła dziś przed Sądem Rejonowym w Gdańsku, że sprawa ma służyć szkalowaniu jej dobrego imienia.

Prokuratura zarzuca Magdalenie Adamowicz błędne rozliczanie podatku za najem mieszkań i ukrywanie dochodów. Miała tego wedle śledczych dopuszczać się wraz ze swoim mężem, śp. Pawłem Adamowiczem. Adamowicz miała też zataić w zeznaniach podatkowych prawie 300 tys. zł w 2011 roku i prawie 100 tys. zł w 2012 roku. Ponadto prokuratura zarzuca jej nierozliczenie dochodów z wynajmu mieszkań, jako prowadzonego w warunkach pozarolniczej działalności gospodarczej.

Europoseł ponownie stanęła dziś przed Sądem Rejonowym w Gdańsku, gdzie kontynuowała swoje wyjaśnienia.

- „Wszystkie swoje dochody rozliczałam w dobrej wierze zgodnie z obowiązującymi przepisami, współpracując z organami administracji skarbowej”

- zapewniała.

Ponownie stwierdziła, że stawiane jej zarzuty mają charakter polityczny.

- „Twierdzenia zawarte w akcie oskarżenia służą wyłącznie w celu szkalowania mojego dobrego imienia i dobrego imienia mojego zamordowanego męża. Prokuratura chce zdyskredytować moją rodzinę i wywołać wrażenie, że nie jesteśmy uczciwi”

- mówiła eurodeputowana przed sądem.

Podobnie Magdalena Adamowicz broniła się w czasie poprzedniej rozprawy. Wówczas została przywołana do porządku przez sędzię.

- „Chciałabym, żeby pani mnie dobrze zrozumiała. To sala rozpraw. To nie jest miejsce, gdzie uprawia się politykę. To nie jest również miejsce, gdzie wszelkiego rodzaju oświadczenia o charakterze politycznym ja bym tolerowała”

- mówiła w lutym sędzia prowadząca rozprawę.

Eurodeputowana ma zakończyć składanie wyjaśnień na następnej rozprawie zaplanowanej na 17 maja.

kak/PAP