"Abp Juliusz Paetz molestował kleryków i znam jego ofiary. Dlatego cieszę się, że biskupi poznańscy podjęli decyzję o pochówku arcybiskupa poza katedrą" - mówi ks. Adam Pawłowski, kapłan, który był klerykiem w czasie rządów abp Juliusza Paetza w Poznaniu.


"Byłem klerykiem, gdy pod koniec lat 90. abp Paetz przychodził do Poznania z Łomży. Wtedy pojawiły się plotki o jego zachowaniach homoseksualnych podczas pracy w Watykanie, a potem jako biskupa w Łomży. Wówczas uznaliśmy to za plotki. Ale gdy zaczął pracę w Poznaniu, zaczął molestować kleryków, dotykał ich w intymne miejsca, składał niemoralne propozycje spędzenia wspólnej nocy w jego pałacu" - mówi ks. Pawłowski w rozmowie z "Głosem Wielkopolski".


"Ja nie padłem jego ofiarą, ale wiem, którzy koledzy i znajomi z seminarium zostali skrzywdzeni. Skrzywdzeni klerycy opowiadali mi o tym również dlatego, że przez rok w poznańskim seminarium duchownym byłem przewodniczącym wszystkich kleryków. Było nas wtedy około dwustu w seminarium. Łącznie wiem o około 20 ofiarach abpa Paetza, z niektórymi z nich do dzisiaj mam kontakt" - dodaje.


Jak wskazuje kapłan, część molestowanych przez abp. Paetza odeszła z seminarium, inni zrezygnowali już po otrzymaniu sakramentu święceń. Niektórzy nadal są księżmi.


Ks. Pawłowski przypomina, że za ofiarami wstawiali się przełożeni z seminarium, ale informacje były blokowane. "Składali pisma do nuncjatury w Polsce oraz do Watykanu, ale te pisma były blokowane. Dopiero, gdy przyjaciółka papieża Jana Pawła II, czyli Wanda Półtawska, dosłownie pod bielizną przemyciła listy do papieża, sprawy przyspieszyły" - powiedział ks. Pawłowski.


W roku 2001 do Poznania przyjechała watykańska komisja, zebrano relacje ofair. W "Rzeczpospolitej" opublikowano artykuł o sprawie Paetza. Arcybiskupa poproszono wreszcie o dymisję, którą złożył.


Nie przyznał się jednak do winy i oficjalnie nie powiedziano, w czym rzecz. Nigdy nie przeprowadzono żadnego procesu. Od strony prawnej Paetz aż do śmierci pozostał niewinny.


Władze Kościoła w Polsce rozważały pochówek abp. Paetza w katedrze poznańskiej. Decyzja została zmieniona dopiero po proteście licznych duchownych i świeckich, który zainicjował publicysta Cezary Kościelniak. Ostatecznie pochowano niesławnego arcybiskupa na cmentarzu.


"Abp Stanisław Gądecki znalazł się w trudnej sytuacji, bo przepisy nakazywały pochówek w katedrze, jak i ewentualny zapis w testamencie zmarłego. Ktoś mógłby mu zarzucić teraz złamanie prawa kanonicznego, ale on podjął heroiczną decyzję opartą na zasadach moralności. [...]. Za tą postawę należy się abp. Gądeckiemu szacunek, to jest impuls do przełamania kultury tajemnicy w Kościele" - wskazuje Kościelniak w rozmowie z "Głosem Wielkopolski".

bsw/"Głos Wielkopolski"