Choć ostatnie dni były najtrudniejsze w kampanii Nawrockiego – z powodu doniesień o jego drugim mieszkaniu – to z analiz przeprowadzanych na zlecenie PiS nie wynika, by miało to jakikolwiek negatywny wpływ na mobilizację elektoratu. Jak informuje Wirtualna Polska, w sztabie Nawrockiego panuje przekonanie, że sytuacja została opanowana.
– To była wydmuszka medialna, nie prawdziwa afera. Elektorat to widzi. To bardziej wzmocniło wściekłość na państwo Tuska niż osłabiło Karola – twierdzi jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja. Obecne sondaże wskazują, że największe szanse na zwycięstwo w I turze ma Rafał Trzaskowski z KO, ale wejście Karola Nawrockiego do finałowej rozgrywki wydaje się przesądzone. – Nie przygotowujemy się na inny scenariusz niż druga tura. Po 18 maja zacznie się dla nas nowa kampania, i to będzie ofensywa – zapowiada rozmówca z PiS.
Jednym z najważniejszych pytań dla sztabu PiS pozostaje postawa sympatyków Sławomira Mentzena. Kandydat Konfederacji raczej nie wejdzie do drugiej tury, ale jego elektorat może zdecydować o ostatecznym wyniku.
– Część wyborców Konfederacji zniechęca się do uczestnictwa w drugiej turze, jeśli nie będzie w niej ich kandydata. To realne zagrożenie dla Karola Nawrockiego, bo każdy głos może przesądzić o zwycięstwie lub porażce – mówi jeden z polityków partii.
Jak zauważa redaktor Michał Karnowski z tygodnika Sieci, próba uderzenia w Nawrockiego przez liberalne media była klasycznym przykładem „kampanijnej wrzutki” bez realnych podstaw. – To nie jest temat, który poruszył opinię publiczną. Być może miał zadziałać jak w przypadku Kidawy-Błońskiej czy Hołowni, ale tym razem się nie udało – komentuje.
Z kolei dziennikarz polityczny DoRzeczy, Tomasz Rowiński, zwraca uwagę, że osłabienie Nawrockiego przez media mogłoby przynieść korzyść Trzaskowskiemu, ale tylko wtedy, gdyby PiS tracił w sondażach. – Tego nie ma. Nawrocki trzyma się mocno i ma zaplecze, które wie, jak wygrywać kampanie – zaznacza.