Komisja do zbadania wyborów korespondencyjnych była zapowiadana przez obecną większość jako narzędzie do „rozliczenia” Prawa i Sprawiedliwości. Posłowie Zjednoczonej Prawicy jednak również opowiedzieli się za jej powołaniem, chcąc dowieść, że podejmując próbę przeprowadzenia głosowania korespondencyjnego, spełniali obowiązek przewidziany przez Konstytucję.
- „Kochani, powołajcie tę komisję, tylko - uwaga - zgodnie z prawem i zgodnie z parytetami zapisanymi w ustawie o sejmowej komisji śledczej. Powołajcie, a nauczymy was uczciwości w debacie na temat demokracji”
- mówił dziś w Sejmie prof. Przemysław Czarnek, który już wcześniej deklarował chęć udziału w tej komisji.
Były szef MEiN przypomniał okoliczności przygotowywania wyborów, które zostały zarządzone na miesiąc przed pojawieniem się pierwszego przypadku zakażenia koronawirusem w kraju i wprowadzeniem stanu epidemii. Po wybuchu epidemii rząd podjął próbę przeprowadzenia w konstytucyjnym terminie wyborów w formie, która nie będzie zagrażała zdrowiu i życiu obywateli. Następnie prof. Czarnek przywołał dwie wypowiedzi przedstawicieli Platformy Obywatelskiej, które wyjaśniają, dlaczego ostatecznie do wyborów nie doszło, a przeznaczone na nie środki okazały się zmarnowane.
- „Pierwsza wypowiedź - pan (Rafał) Trzaskowski, który zamarzył, żeby zostać prezydentem RP, co zrobił? Zablokował wybory kopertowe; sam mówił w kampanii wyborczej: to my, prezydenci wielkich miast Platformy Obywatelskiej, zablokowaliśmy wybory kopertowe. Pani (Małgorzata) Kidawa-Błońska, dzisiaj marszałek Senatu, wtedy kandydatka na prezydenta Polski. Dołująca w sondażach nieprawdopodobnie; w pewnym momencie spadliście poniżej progu 10 proc. Byliście przerażeni, bo jeśli ona by wystartowała w tych wyborach to by was skompromitowała a wasze notowania nigdy by się nie podniosły”
- przypomniał.
- „Robiliście wszystko, żeby wywalić wybory kopertowe, no i wywaliliście wybory kopertowe, nie przekazaliście rejestru wyborców i nie można było ich przeprowadzić”
- dodał.