Tusk od dłuższego czasu mocno naciska na utworzenie wspólnej listy wyborczej opozycji, pod batutą Platformy Obywatelskiej.

W ocenie Ruseckiej, wspólna lista opozycji wiąże się z "interesami poszczególnych ugrupowań, a nie z interesem Polski".

"Tusk chce narzucić swoją narrację i podporządkować sobie mniejsze ugrupowania" - powiedziała Rusecka.

"Sam wyznaczył się liderem opozycji, tymczasem każde ugrupowanie chce być podmiotowe i nie chce, by ktoś narzucał im swoją wizję" - dodała.

Ponadto w ocenie Ruseckiej na wspólnej liście szczególnie mocno straciło PSL, od którego "odwrócił się wiejski elektorat".

"Myślę, że również w samej PO ten temat jest różnie postrzegany. Jedna lista wiąże z tym, że dla niektórych polityków Platformy nie będzie biorących miejsc na listach wyborczych" - powiedziała.

"Ponadto, jeśli teraz ugrupowaniom opozycyjnym trudno dojść do porozumienia, to co będzie po wyborach? Nie wyobrażam sobie, aby te ugrupowania po ewentualnej wygranej były w stanie stworzyć spójny rząd, który jest potrzebny na trudne czasy" - dodała.

W jej ocenie Polsce potrzebny jest rząd, która ma "wizję, determinację i potrafi ciężko pracować".

"Nie mówię, że my jako ugrupowanie jesteśmy idealni; też w niektórych sprawach się mylimy, ale zważywszy na warunki: pandemia, kryzys energetyczny, czy wojna na Ukrainie, to jednak dajemy radę" - powiedziała Rusecka na temat rządu Zjednoczonej Prawicy.

"(...) My po prostu robimy swoje" - dodała.