Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Jak Pan jako radny i zwykły obywatel Warszawy patrzy na tak ogromną ilość awarii ciepłowniczych i nie tylko ciepłowniczych w stolicy Polski? Ja mieszkam w Warszawie od roku 1992 i nawet w trakcie najcięższych zim, nawet w okresie głębokiego komunizmu takiej sytuacji nie pamiętam ani z własnych doświadczeń, ani z doniesień medialnych.

Filip Frąckowiak, radny Warszawy, dyrektor Izby Pamięci Gen. Kuklińskiego: Ja się powtórzę, ponieważ wiele razy już o tym mówiłem, ale przy wszystkich wadach Hanny Gronkiewicz-Waltz, kiedy ona była prezydentem Warszawy to była samorządowcem i lepiej czy gorzej miastem zarządzała. To nie jest tylko moja opinia, ale sam prezydent Trzaskowski to przecież deklaruje, że on większą wagę kładzie na kwestie ideologiczne oraz zagadnienia polityki ogólnopolskiej. Natomiast sprawy stricte samorządowe czy gminne, jak infrastruktura, infrastruktura krytyczna i ciepłownicza najwyraźniej pozostają poza kręgiem jego zainteresowań albo w jakimś wąskim obszarze jego zainteresowań i w związku z tym nie kładzie takiego nacisku na osoby za to odpowiedzialne w urzędzie. Nie wymaga od nich takiej odpowiedzialności, jakiej wymagałby szef samorządowiec. Z tego też względu – jak sądzę – takie rzeczy nie działy się z tak ogromną intensywnością za czasów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jak się zdaje, nadzór nad tymi sprawami był jednak precyzyjniejszy, niż za prezydenta Trzaskowskiego. Myślę, że to należy wyraźnie podkreślić i uwypuklić oraz uczulić na to mieszkańców Warszawy, ale nie tylko.

On chyba w swoich wizjach i być może obietnicach, które mu może ktoś złożył lub nie, był już jedną nogą prezydentem Polski, a może nawet kimś więcej. Takie sprawy drobne i przyziemne nie zajmowały go i był ponad tym wszystkim. Co tam jakaś kanalizacja, czy oczyszczalnia ścieków, czy może jakieś tam odśnieżanie ulic. Może – jak to zauważyła pani Monika Olejnik w rozmowie z panem Trzaskowskim - każdy Warszawiak powinien nosić ze sobą łopatę i sam sobie te ulice odśnieżać.

Wszystko wskazuje na to, że chyba właśnie tak może być.

Ja oczywiście ironizuję, ale cała ta sytuacja jest zwyczajnie smutna i przykra dla Warszawiaków, ale też osób odwiedzających stolicę.

Wie Pan, to jest tak, że w każdym organizmie biznesowym czy samorządowym jest menedżer, który ma swój zespół i jeśli ten zespół widzi, że szef nie kładzie nacisku, nie wywiera presji i nie stawia wymagań w jakimś obszarze odpowiedzialności czy prac zespołu, to działania się rozmywają. Osobiście mam takie wrażenie, jeśli chodzi o te nie kończące się awarie, które obecnie są już nawet codzienne, że tu jest coś na rzeczy na tej właśnie płaszczyźnie, na płaszczyźnie wymagań menedżera i zakresu odpowiedzialności podwładnych. Natomiast jeśli już dochodzi już z tak dużą częstotliwością do awarii, to każdy – bez względu z jakiej partii czy to samorządowiec czy prezydent – powinien wreszcie – no przepraszam – tupnąć nogą i uderzyć pięścią w stół i zapytać odpowiedzialnych za te sprawy, co się dzieje? Możemy wszyscy zrozumieć, że pękła jedna czy dwie rury, ale nie żeby osiem dzielnic w tym samym czasie było pozbawionych centralnego ogrzewania. Należy tu jeszcze przywołać tą tragiczną sytuację na ul. Powsińskiej z ogromnymi kłębami pary.

A czy to nie jest tak, że te rury pękają, ponieważ zaniedbań w konserwacji czy przeglądów tej infrastruktury dopuszczano się przez wiele lat, także za czasów pani Gronkiewicz-Waltz?

I tak i nie. Trzaskowski jest kilka lat, ale Gronkiewicz-Waltz też była kilka lat i to się nie działo z taką częstotliwością za jej urzędowania. Te rury nie zostały położone za czasów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jedno wiadomo i jest to pewne, że za pani Gronkiewicz-Waltz została dokonana prywatyzacja SPECu. Dzisiaj wiadomo, że to był błąd. Nawet jeśli tam nie było wad prawno-finansowych, czyli – mówiąc bardzo obrazowo – prokuratura nie zgłasza w tym obszarze żadnych zarzutów, to jednak widzimy, że obecny zarządzający tą infrastrukturą zwyczajnie sobie nie radzi. To jest pewne i każdy to widzi, że są awarie.

Podobnie zostały sprywatyzowane wodociągi. Wydaje się więc, że prywatyzacje w obszarach infrastruktury miejskiej oraz infrastruktury krytycznej są zwyczajnie dla mieszkańców niekorzystne i pod względem jakości życia i pod względem płacenia podatków, i wreszcie pod względem nawet samego bezpieczeństwa życia Warszawiaków.

To na pewno. Natomiast ja nie jestem przekonany, czy gdyby spółka nadzorowana przez prezydenta miasta, kimkolwiek on by nie był, to czy ona by sobie z tym radziła lepiej. Ja wiem na razie, że ta sobie z tym nie radzi, a wcześniej SPEC nie miał takich problemów. Oczywiście były pęknięcia, bo one są w każdym mieście w Polsce i nie jest to żadnym zaskoczeniem, no ale nie z taką częstotliwością i nie na taką skalę.

Pan prezydent Trzaskowski może wygłaszać piękne deklaracje, że jest równość między pieszym a samochodem i będzie dużo przejść dla pieszych, będzie plac pięciu rogów, który zostanie zamknięty dla samochodów i ruch będzie się odbywał ulicą Marszałkowską, natomiast przez ulice Jasną i Szpitalną przejazdu nie będzie.

A czy jakieś plusy działalności czy też zarządzania obecnego prezydenta stolicy Pan dostrzega?

Prezydent Trzaskowski mówi – i tu mogę się z nim zgodzić – że wymienił znaczną część taboru autobusowego na autobusy hybrydowe i gazowe. Jest to duża część – nie zaś znaczna, ale jest. To zrobił. Natomiast efekt wbrew zapowiedziom pana prezydenta jest żaden, ponieważ powietrze w Warszawie nie jest ani trochę lepsze, niż było pięć lat temu. Mimo, że ludzie kupują samochody używane, to są one jednak coraz lepsze i coraz mniej zanieczyszczają środowisko, natomiast nadal nie ma w Warszawie lepszego powietrza. Nie jest to kwestia jedynie Mazowsza, ponieważ tutaj na przykład wymienia się piece „kopciuchy”. Kiedy natomiast wymieni się wszystkie, to pojawi się pretensja, że ktoś na przykład będzie wypalał liście w ogrodzie.

Tak więc tezy Rafała Trzaskowskiego o tym, że będzie lepsze powietrze w mieście i on potrafi to zmienić, okazały się nieprawdziwe i już to zostało zweryfikowane.

Uprzejmie dziękuję za rozmowę