Z ukraińskiej strony problem ma inną naturę. Ukraińskie społeczeństwo jest bardzo dynamiczne i w ciągu ostatnich dwóch dekad zmieniło się nie do poznania. Jednak należy zdawać sobie sprawę z tego iż to jest społeczeństwo, które rozwiązuje w tej chwili zadania, które dla Polaków są już sprawą dalekiej przeszłości. Kwestia tożsamości, budowy współczesnego narodu politycznego, odpowiedź na pytanie - czy stać nas na własne państwo. To są egzaminy, które ten naród i społeczeństwo w tej chwili zdają. W tej sytuacji w zakresie znajomości własnej historii Ukraińcy są dopiero na początku tej drogi. Przez długie lata dyskusja publiczna na Ukrainie charakteryzowała się koncentracją na stosunkach z Moskwą. Wszystko było traktowane przez ten pryzmat, a walka o wolność oznaczała wyłącznie walkę z Rosją. Kształtowanie panteonu swoich bohaterów, proces który na Ukrainie wciąż trwa, też odbywało się na Ukrainie w odpowiedzi na rosyjskie zagrożenie. Przez długi czas kontekst polski był prawie nieobecny w ukraińskiej dyskusji o historii. Był on ważny dla regionów graniczących z Polską, które traktowały tą historię jako swoją, ale dla większości Ukrainy, która była częścią ZSRR od 1922 roku temat Wołynia czy wojny polsko-ukraińskiej o Lwów pozostawał kwestiami bardzo dalekimi i trzeciorzędowymi. Nawet w kontekście sporów o rolę UPA i Bandery w historii Ukrainy, te dyskusje toczyły się przede wszystkim na linii - czy są to bohaterowie bo walczyli o niepodległą Ukrainy, czy są zdrajcami bo strzelali w plecy Armii Czerwonej i milionom Ukraińców znajdujących się w jej szeregach. Trzeba zaznaczyć że w czasie Drugiej Wojny Światowej przez Armię Czerwoną przetoczyło się 5- 6 mln Ukraińców podczas gdy przez UPA w trakcie istnienia tych formacji maksymalnie do 200 tysięcy. 

Kwestia Wołynia pojawiła się w przestrzeni publicznej Ukrainy dopiero w ostatnich latach. Ważna się stała dopiero kiedy stosunki polsko-ukraińskie zaczęły  się znacząco psuć i kiedy okazało się, że wygrana wyborów przez opozycję nie zmienia znacząco sytuacji pod tym względem. Dla pokolenia które obecnie jest trzonem elit Ukrainy, kwestia Wołynia jest czymś co musieli odkrywać dla siebie samodzielnie ponieważ radziecki kurs historii Ukrainy nie przewidywał na ten temat ani jednego zdania. Podobnie jak i kurs historii już w niepodległej Ukrainie w trakcie pierwszych dekad istnienia tego państwa. Rzesze ukraińskich uchodźców uciekających ze wschodu i południa kraju często o Wołyniu dowiadywały się już w Polsce, bezpośrednio od Polaków.

To nie jest kwestia, która jakoś usprawiedliwia stronę ukraińską ale jest to fakt, który należy uwzględnić dla zbudowania prawidłowej komunikacji wobec Ukrainy i który dodaje nam kontekstu niezbędnego dla zrozumienia reakcji Ukraińców na kwestię Wołynia. Nie zawsze to co jest oczywiste dla Polaka, dla Ukraińca jest w ogóle znane. 

Jak należy moim zdaniem rozmawiać ze stroną ukraińską na tak trudny temat jakim jest Zbrodnia Wołyńska? Należy przede wszystkim rozbrajać te tezy, które na Ukrainie w dyskusji publicznej budują koła radykalnie nastawione do sprawy Wołynia i które próbują rozpętać antypolskie emocje z ukraińskiej strony.  

W dyskusji z Ukraińcami należy podkreślać, że Polska nie próbuje dyktować Ukrainie kogo uważać za bohaterów narodowych, a kogo nie uważać. I nie rości sobie żadnego prawa do ograniczania ukraińskiej suwerenności w tym zakresie. Polska nawet absolutnie nie odmawia Ukraińcom prawa do swojej ideologii nacjonalistycznej. Te poglądy są nieodmienną częścią pola politycznego w każdym kraju i są obecne w każdym narodzie. Każdy kraj miał swoich nacjonalistów, którzy walcząc o swoje państwo i naród często wykazywali się determinacją i odwagą uznawaną przez ten naród za wyraz bohaterstwa. Tak było również i w historii Polski. 

I mimo, iż mogą tutaj istnieć kwestie sporne i będą toczyć się zażarte dyskusje, to Polacy zasadniczo nie odmawiają Ukraińcom wcale prawa uważania walki ich przodków z polskim państwem za wyraz bohaterstwa i słuszną z punktu widzenia Ukraińców sprawę. Wielu Polaków jest gotowych przyznać przedwojenną politykę Drugiej Rzeczypospolitej Polski wobec ukraińskiej ludności za błędną. Wewnątrz Polski na ten temat toczą się aktywne dyskusje.

Ukraińscy radykałowie próbują przedstawić ten temat wyłącznie jako wyraz ukrytych dążeń imperialnych Polski grając na kwestii, na którą ukraińskie społeczeństwo jest uczulone w obliczu agresji rosyjskiej. Próbują przedstawić problem wyłącznie jako skutek agresywnych działań przedwojennej Polski wobec Ukraińców będących jej obywatelami. Ale to nie jest prawda. Nie to jest sednem i przyczyną konfliktu. 

Należy podkreślić, że jedyna kluczowa kwestia którą strona polska w tym sporze zarzuca Ukrainie to prosty fakt: WALKA O WŁASNE PAŃSTWO I WOLNOŚĆ NARODU NIE MOŻE SŁUŻYĆ USPRAWIEDLIWIANIU CZYSTKI ETNICZNEJ NA INNYM NARODZIE. REPRESJE NIE SĄ USPRAWIEDLIWIENIEM DLA ZBRODNI. I to jest czerwona linia, która dla strony polskiej jest nie do przekroczenia. Ponieważ odstąpienie od tej prostej tezy, oznacza ryzyko powtórzenia się tragedii w przyszłości z tego powodu, że wnioski z tej tragicznej historii nie zostaną wyciągnięte. 

I prawda jest taka, że uznanie tej prostej tezy potrzebne jest również i nawet przede wszystkim samym Ukraińcom. Ponieważ Rosja dokładnie w ten sam sposób usprawiedliwia własne zbrodnie podczas swoich wojen - obroną żywotnych interesów własnego państwa. Wykorzystuje tę logikę, którą i Ukraińcy i Polacy mają dla siebie odrzucić po to, by odciąć się od tego wschodniego imperium i jego dziedzictwa. 

Pojednanie może leżeć w uświadomieniu sobie ciemnych stron własnej historii. I w odpowiedzi na polską refleksję o błędnej polityce pacyfikacyjnej wobec Ukraińców w Drugiej RP, strona polska ma prawo oczekiwać uznania przez Ukrainę niedopuszczalności usprawiedliwienia czystki etnicznej jako narzędzia w walce o zbudowanie własnego niepodległego państwa. 

Mikołaj Susujew