Najważniejsza zasada, jakiej muszą się trzymać uczestnicy Grupy Bilderberg zwie się „Chatham House Rule”. Ta zasada obowiązuje od 1927 roku. Wprowadził ją Royal Institute of International Affairs. Według niej każdy uczestnik Konferencji jest zobowiązany do nieujawniania treści tematów omawianych na tym spotkaniu - pisze "Deutsche Welle".

Z tego też powodu od lat krytykuje się Grupę Bilderberg, zarzucając jej nieprzejrzystość. Organizatorzy i uczestnicy odpierają krytykę twierdząc, że te spotkania są dla globalnych decydentów rzadką okazją do otwartych rozmów. Bo przed sprawozdawcami drzwi są zamknięte. Choć od czasu do czasu zaprasza się na te konferencje starannie wybranych dziennikarzy.

„Za wino trzeba było samemu płacić”

To, co się wie o konferencjach Grupy Bilderberg nie ma w sobie nic spektakularnego. Omawia się tam najważniejsze w danym czasie dla świata sprawy dotyczące bezpieczeństwa, polityki i gospodarki. "Między rieslingiem i rostbefem przeważnie chodzi o ratowanie świata, a przynajmniej o rozwiązywanie problemów globalnych", 'zdradza' jeden z uczestników.

Dwa lata temu w „The Grove”; luksusowym hotelu na północy Londynu, „nie działo się nic szczególnego”, powiedział inny uczestnik. „Był bufet a za wino trzeba było samemu płacić”.

Bilderberg – ukochane dziecko teoretyków spiskowych

Według relacji byłego ambasadora USA w Niemczech George’a McGhee, runda Bilderberg miała w znacznym stopniu uczestniczyć w powstawaniu Traktatów Rzymskich ustanawiających Europejską Wspólnotę Gospodarczą (EWG); poprzedniczkę dzisiejszej Unii Europejskiej. A Etienne Davignon, belgijski biznesmen i honorowy przewodniczący Grupy Bilderberg twierdzi, że był w tym kręgu obecny przy narodzinach euro.

Od czasu do czasu, jakby znikąd, pojawiają się pytania: kto kryje się za kryzysem naftowym w 1973 roku, jak doszło do zjednoczenia Niemiec? Zwolennicy teorii spiskowych mają pole do popisu.

„Działa jak psychologiczny afrodyzjak”

Krytycy interesują się Grupą Bilderberg od początku jej istnienia. Według nich Grupa propaguje nieskrępowany neoliberalizm i globalizację. Holenderski politolog Kees van der Pijl uważa, że reprezentowane tam interesy mają niewiele wspólnego z demokracją. W każdym razie siła przyciągana tajemniczego kręgu Bilderberg zdaje się być również w siódmym dziesięcioleciu jego istnienia niezłamana.

„Zbratanie się z niektórymi wpływowymi tego świata”, napisał w 2011 roku brytyjski aktor Ian Richardson, „działa jak psychologiczny afrodyzjak”.

Jak się zaczęło?

Tak musiało już być w 1954 roku na pierwszym spotkaniu tej grupy. Miejscem premiery był „Hotel Bilderberg” (stąd pochodzi nazwa grupy) w holenderskim Oosterbeek. Przez pierwsze 20 lat jej sprawami kierował książę Bernhard; do chwili ustąpienia w związku z uwikłaniem w aferę korupcyjną wokół koncernu zbrojeniowego Lockheed. To koronny argument dla krytyków, według których większość uczestników Grupy Bilderberg jest podejrzana: z powodu zarzucanych im powiązań między polityką a gospodarką.

Agencje podały, że w obecnym spotakaniu uczestniczą m.in. szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, brytyjski minister finansów George Osborne, doradczyni prezydenta Francji ds. gospodarczych i finansowych Laurence Boone, były szef CIA David Petraeus, była królowa Holandii Beatrycze, były szef KE Jose Manuel Barroso, były sekretarz stanu USA Henry Kissinger. Niemcy reprezentuje minister obrony Ursula von der Leyen a Polskę Anne Applebaum.

W 2015 roku Konferencja odbywa się w dniach od 11 do 14 czerwca.

Volker Wagener / Iwona D. Metzner - Deutsche Welle