Przywrócenie zlikwidowanych komisariatów, wysłanie funkcjonariuszy zza biurek na ulice, ostrzejsza walka z przestępczością zorganizowaną – takie zmiany zapowiada nowy komendant główny policji.

 

Plany komendanta Zbigniewa Maja opisuje w „Rzeczpospolitej” Grażyna Zawadka. Maj objął stanowisko w zeszłym tygodniu. Publicznie nie ujawnił swych planów. Wiadomo jednak, że rządzące Prawo i Sprawiedliwość zamierza odtworzyć część zamkniętych komisariatów.

- Sporządzimy mapę zagrożeń, by dostosować rozmieszczenie jednostek policji do zagrożenia przestępczością - mówił niedawno „Rz" Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji odpowiedzialny za służby mundurowe.

Innym celem jest wyciągnięcie policjantów zza biurek i doprowadzenie do większej liczby patroli na ulicach. Nowy szef policji będzie musiał też zmierzyć się z coraz bardziej wyrafinowaną przestępczością gospodarczą. Rozmówcy „Rz” oczekują też poprawy standardów postępowania funkcjonariuszy i zmniejszenie policyjnej biurokracji.

 

Przeprowadzane są także zmiany personalne. Dyrektorem gabinetu komendanta głównego przestał być dr Robert Żółkiewski (jego obowiązki przejęła Kornela Oblińska), stanowisko stracili też Rafał Łysakowski - dotychczasowy dyrektor Biura Międzynarodowej Współpracy Policji oraz Mirosław Schossler, zastępca komendanta głównego policji.

 

Policzone mają być też dni Marka Działoszyńskiego, byłego szefa KGP. Prasa donosiła o licznych nieprawidłowościach, jakie miały miejsce w policji za jego czasów. „Gazeta Polska Codziennie” sugerowała, że Działoszyński miał usiłować wpływać na śledztwo dotyczące jego syna. Marek Działoszyński jako szef KGP przesunął Zbigniewa Maja z CBŚ, gdzie ten pracował do Gdańska. Uważano to za zsyłkę. Jednak gdańska policja odnotowała w czasach Maja sukcesy.


Zbigniew Maj ma 44 lata, z policją jest związany od blisko 20 lat, pracował głównie w pionach kryminalnych. W CBŚ współtworzył wydział pościgowy, który tropi najgroźniejszych przestępców.

 

KJ/wp.pl