Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi, od ponad miesiąca przebywa w białoruskim areszcie, a sprawa – jak podają tamtejsze władze – jest „w śledztwie”. Jak informuje dziennikarka Biełsatu Agnieszka Romaszewska, Borys zaczęła się uskarżać na nagłe znaczne pogorszenie stanu zdrowia.

- W te upały warunki w koszmarnym więzieniu w Żodzino dodatkowo się pogorszyły. Duchota w wieloosobowych celach straszna, Andżelika, która siedzi tam z kryminalnymi musi ledwie dychać. Jasne jest dla mnie, że przewieziono ją tam z aresztu śledczego na ulicy Wołodarskiego w Mińsku specjalnie, by bardziej męczyć, bo przecież teoretycznie nadal jest w śledztwie. Ale 'śledztwa; nie widać, a za to warunki więzienne używa się do znęcania się nad ludźmi" – napisała Romaszewska na Facebooku.

- Pogorszyła się sytuacja Andżeliki Borys, która od ponad miesiąca siedzi z więźniami kryminalnymi w ciężkim więzieniu w Żodzino ( choć teoretycznie podobno wciąż jest "w śledztwie"). Upały w wieloosobowych celach nie do wytrzymania. Andżelika skarży nie na tachykardię – pisze z kolei na Twitterze.

Do aresztowania Andżeliki Borys przez służby reżimu Łukaszenki doszło w marcu, po tym jak zarzucono jej oraz Andrzeja Poczobuta, Ireny Biernackiej i Marii Tiszkowskiej z ZPB oraz Anny Paniszewej z Brześcia „celowe działania, mające na celu podżeganie do wrogości na tle rasowym, narodowościowym, religijnym lub innym socjalnym”, a tamtejsza prokuratura określiła to jako „rehabilitację nazizmu”.

Dzięki staraniom polskiego MSZ na początku czerwca resort poinformwał, że Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zostały zwolnione z aresztu i przewiezione do Polski, natomiast Poczobut i Borys nadal przebywają w areszcie.

 

mp/twitter/facebook/dorzeczy.pl