„Najwięcej uśmiercających zabiegów - 103 - przeprowadzono w Regionalnym Centrum Zdrowia w Lubinie. Niewiele mniej - 95 - dokonali "lekarze" z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 we Wrocławiu. Na kolejnym miejscu jest Akademicki Szpital Kliniczny im. J. Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu (49). Należy jeszcze odnotować "osiągnięcie" Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej, w którym wykonano 26 aborcji. W pozostałych szpitalach przypadków aborcji było znacznie mniej” - podaje Gosc.pl.
Prawdopodobnie zdecydowana większość zabiegów była przeprowadzona w związku wykrytymi wadami genetycznymi. W związku z tym, że badania prenatalne, które wykrywają ewentualne wady są przeprowadzane w 12/13 tygodniu ciąży, należy przyjąć założenie, że są to tzw. późne aborcje.

„Przypomnijmy, że w ubiegłym roku w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu, podczas zabiegu aborcji, po wywołaniu poronienia (było to w 22/23 tygodniu ciąży), dziecko dawało oznaki życia. Obecni lekarze rozpoczęli reanimację i uratowali dziecko. Niestety wobec wielu wad rozwojowych oraz zbyt wczesnego "wyciągnięcia" z łona mamy dziewczynka zmarła kilka tygodni później” - pisze Gosc.pl.

Z nieoficjalnych informacji tygodnika wynika, że do żywych urodzeń w trakcie aborcji dochodzi zdecydowanie częściej. Niestety zwykle pomoc nie jest udzielana, a dzieci umierają w niegodnych warunkach.

All/Gosc.pl