W Warszawie tzw. „Strajk Kobiet” zorganizował wczoraj kolejną manifestację. Agresywne działaczki planował zablokować stolicę, jednak frekwencja okazała się tak mała, że ograniczyły się do próby zablokowania warszawskiego Mokotowa. Po tym, jak jedną z uczestniczek zatrzymała policja, ta po zwolnieniu zaczęła przez megafon grozić funkcjonariuszom. ,,Rozliczymy się” – mówiła wulgarna kobieta.

Lewicowi ekstremiści próbowali wczoraj najpierw zablokować pl. Unii Lubelskiej, a później skrzyżowanie Puławskiej i Goworki. Po starciach z policją aktywistki tzw. „Strajku Kobiet” przeniosły się na ul. Rakowiecką, blokując tam przejście dla pieszych.

Policjanci zatrzymali jedną z blokujących ruch aktywistek, która odmawiała wylegitymowania się. Agresywna kobieta została przewieziona na komisariat przy ul. Malczewskiego. Tam właśnie przeniosła się później manifestacja. Przed komisariatem ponownie doszło do przepychanek z policją. Zatrzymana została zwolniona ok. godz. 20. Dwie godziny spędzone na komisariacie wzbudziły w niej prawdziwie bohaterskie uczucia. Rozemocjonowana aktywistka przemawiała do zebranych przez megafon, odgrażając się policjantom.

- „Trafiłam na panów, którzy chcieli mi w samochodzie zakładać kajdanki i twierdzili, że jestem zatrzymana. Jak zapytałam, czy to jest formalne zatrzymanie to pan się zaczął bardzo plątać, że właściwie to jest doprowadzenie. I szczerze powiedziawszy ulitowałam się nad nimi podając adwokatowi, bo nie im, pełne swoje nazwisko. Ale myślę, że jeszcze nie raz się tutaj spotkamy”

– mówiła „bohaterka” proaborcyjnej manifestacji.

- „To ja jestem wolnym człowiekiem i nie żyję w państwie policyjnym. Ja nie reaguję na siad w samochodzie policyjnym zwanym suką. Ale ja tak go nie chcę nazywać, bo mój pies marki suka był bardzo mądry i bardzo wierny. W odróżnieniu od waszej formacji, która zamiast służyć obywatelce i obywatelom próbuje prześladować ich”

– dodawała.

- „Mam to głęboko w d***e, że wysługujecie się PiS-owi. Niedługo to się skończy. I będziemy się rozliczać wszyscy nawzajem”

- zakończyła swoją płomienną przemowę.

kak/Gazeta Wyborcza, Oko.press, DoRzeczy.pl