Tomasz Wandas, Fronda.pl: Niektórzy spośród duchowieństwa twierdzą, że powinniśmy przyjmować imigrantów. Większość Polaków to dobrzy i posłuszni katolicy, co mają zrobić jeśli ich proboszcz zachęca do przyjęcia migrantów, czy mogą mu się przeciwstawić, czy nie otwarcie się na migrantów jest chrześcijańskie?

Ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny tygodnika „Idziemy”: Przede wszystkim trzeba precyzyjnie posługiwać się terminologią i odróżnić imigrantów od uchodźców. Przyjmowanie uchodźców jest naszym obowiązkiem, uchodźcy to ludzie, którzy uciekają przed wojną, aby ratować życie. Natomiast przyjmowanie imigrantów jest ograniczone od naszych możliwości i od ewentualnego ich nastawienia. W tym miejscu znowu trzeba odróżnić imigrantów, którzy przybywają do nas świadomie, od imigrantów, których próbuje się u nas osiedlać wbrew ich woli. W obecnym numerze „Idziemy”, mamy wiele tekstów dotyczących migracji z Białorusi i Ukrainy, sam przedstawiciel kościoła ukraińsko-bizantyjskiego mówi, że Ukraińcy w Polsce czują się dobrze.

Jednak pojawiają się w mediach księża (min. ks. Sowa), którzy twierdzą, że nie przyjmując migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki nie zachowujemy się po chrześcijańsku.

Ksiądz Sowa nie jest proboszczem. Nie dał poza tym praktycznego przykłądu, jak pomagać ludziom. 

Tak, to się zgadza. Jednak mówi to, co mówi. Podobnie zresztą wypowiada się biskup Pieronek. Co mają myśleć o tym wierni?

I ze strony emerytowanego księdza biskupa Pieronka przykładu jak należy pomagać migrantom nie ma.

Czyli jednym słowem nie do końca powinniśmy się przejmować opiniami księży, którzy nie dają przykładu swoim działaniem, tak?

Spójrzmy na listę tych duchownych, którzy czynnie wspierają uchodźców mieszkających, czy to na terenie Jordanii czy Libii, czy też ludzi poszkodowanych w skutek wojny w Syrii choćby za pośrednictwem akcji „rodzina-rodzinie”. Najlepiej słuchać tych, którzy działają praktycznie, a nie tylko mówią.

Jeżeli takie są fakty, to skąd wizerunek Polski na Zachodzie, jako kraju nastawionego przeciwko uchodźcom i imigrantom?

W Polsce i zagranicą uprawiana jest silna propaganda mająca skłonić do relokacji migrantów. W tym momencie jesteśmy narażeni na sytuację w której ani my nie wiedzielibyśmy kogo przyjmujemy do siebie, ani też ci, którzy mieliby do nas zostać relokowani, nie mogliby zdecydować czy chcą tu być czy nie, lecz musieliby przybyć tu na siłę.

 Nie możemy zgodzić się na to, aby znowu przedstawiono nas jako tych, którzy siłą przetrzymują u siebie obcych imigrantów – znowu opinia międzynarodowa dorobi nam gębę „polskich obozów koncentracyjnych”.

Czyli zdaniem księdza nie powinniśmy się zgadzać na relokację tych 7 tysięcy migrantów?

Nie możemy się zgadzać na przymusową relokację, mamy obowiązek pomagać ludziom będącym w potrzebie – natomiast nie mamy prawa tworzyć na naszym terenie obozów, w których będziemy przetrzymywać przymusowo imigrantów. Polska jest otwarta i Kościół w Polsce pomaga tym, którzy tej pomocy potrzebują. Prawdą jest, że najbardziej potrzebujących nie stać na opłacenie przemytników do Włoch czy do Grecji. To kolejny dowód na to, że trzeba pomagać na miejscu.

Dziękuję za rozmowę.