We wtorek prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Angela Merkel spotkali się w zamku Meseberg w Brandenburgii i uzgodnili, że Paryż i Berlin chcą solidarnej, europejskiej odpowiedzi na kryzys migracyjny, a także wspólnego budżetu strefy euro. Bardzo mocno te ustalenia skomentował prezydencki minister Krzysztof Szczerski.

Budżet strefy euro, którego stworzenia chcą Niemcy i Francja, nie może być konstruowany kosztem budżetu ogólnego UE. Jeśli jego powstanie miałoby oznaczać zmniejszenie wkładu państw eurolandu do ogólnego budżetu, byłby to koniec UE”

- podkreślał w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Merkel stwierdziła, że oto właśnie „otwiera się nowy rozdział” w reformach UE. Stwierdziła, że „budżet strefy euro służyłby inwestycjom oraz zmniejszaniu różnic między państwami UE. Budżet unii walutowej ma też chronić kraje strefy przed kryzysami”.

Prezydent Francji chce obowiązywania budżetu strefy euro już od 2021 roku.

Szczerski zaznacza, że należy zaczekać z oceną aż propozycja nabierze „realnego wymiaru”. Dodał, że wiele zależeć będzie od tego, w jaki sposób ów projekt realnie będzie prezentowany i następnie – realizowany. „Pod PR-ową nazwą +budżet strefy euro+ mogą kryć się bardzo różne rozwiązania” - dodawał.

Wskazywał, że należy zastanowić się nad tym, na ile owa nowa propozycja jest czymś „zasadniczo rozbieżnym od tego, co dzisiaj już funkcjonuje”

Dodał, że jeśli rozbieżna będzie, pozostaje pytanie o to, jaka będzie skala owego budżetu, jego konstrukcja oraz cel. Zaznaczał również, że z punktu widzenia Polski zwracać należy uwagę przede wszystkim na dwie kwestie:

Po pierwsze ten budżet nie może być konstruowany kosztem budżetu ogólnego Unii Europejskiej; to nie może być wytłumaczenie dla zmniejszania składek krajów strefy euro do budżetu ogólnego”.

Podkreślał tu, że wszystko jest w porządku tak długo, jak to państwa strefy euro decydują się obciążyć ekstra wydatkami na ten budżet, bo to ich sprawa wewnętrzna. Problem zaczyna się wówczas, gdy miałoby się to odbyć kosztem ich wkładu do budżetu ogólnego. „To rzeczywiście byłby koniec UE” - mówi Szczerski i dodaje, że:

To oznaczałoby de facto, że strefa euro odchodzi w swoją stronę i chce działać poza ramami ogólnymi Unii”.

Warunkiem absolutnie fundamentalnym nazwał Szczerski to, aby propozycja ta przewidywała, że obowiązki członkowskie państw eurolandu wypełnianie będą wobec UE, a nie jedynie wobec strefy euro. Podkreśla, że z punktu widzenia Polski szczególnie istotny jest cel unijnej polityki, jaki miało być wyrównywanie poziomu społeczno-gospodarczego całej UE, nie tylko w strefie euro i dlatego:

Jeśli dziś przy dyskusjach o budżecie ogólnym UE próbuje się zmienić priorytety tego budżetu i przesunąć większe środki do krajów południowych będących w strefie euro, a dodatkowo chce się jeszcze wspomóc je pieniędzmi w ramach odrębnego budżetu strefy euro, to znaczy, że buduje się bardzo poważną nierównowagę budżetową i nierównowagę polityki gospodarczej”.

dam/PAP,Fronda.pl