Polską wstrząsnęły zdjęcia byłej premier Ewy Kopacz, które pokazano w filmie „Stan Zagrożenia” Ewy Stankiewicz. Po Katastrofie Smoleńskiej ówczesna minister zdrowia miała nadzorować prace w rosyjskim prosektorium. Na zdjęciach widzimy m.in. uśmiechniętą minister z filiżanką w dłoni. Do sprawy odniósł się europoseł PO Bartosz Arłukiewicz, który broniąc byłej premier stwierdził, że nie jest przekonany co do autentyczności fotografii.

Ewa Stankiewicz ukazała w swoim filmie m.in. stan relacji polsko-rosyjskich przed Katastrofą Smoleńską i polityczny kontekst wyjaśniania jej przyczyn. W filmie zaprezentowano również zaniedbania ówczesnej władzy. Materiał oparto na dokumentach Naczelnej Prokuratury Wojskowej oraz raporcie technicznym podkomisji do planowego zbadania wypadku lotniczego. Autorzy zebrali liczne relacje i zeznania świadków, komentarze ekspertów i dokumenty.

Jednym z najbardziej poruszających momentów w filmie jest ten poświęcony kwestii identyfikacji ciał ofiar. Specjalista medycyny ratunkowej, który poleciał do Moskwy po katastrofie powiedział, że polscy medycy nie uczestniczyli w samych sekcjach. Cytowaniu jego słów w filmie towarzyszyło pokazanie zdjęć Ewy Kopacz, która uśmiechała się w prosektorium popijając kawę.

O zdjęcia portal WP.pl zapytał europosła Bartosza Arłukiewicza. Kiedy sytuacja wydaje się nie do obrony, były minister rządu PO-PSL postanowił bronić Ewę Kopacz podważając autentyczność zdjęć.

- „Wie Pan, to obrzydliwe, kiedy pomyślę o tych ekshumacjach wykonywanych wbrew rodzinom, dziś wrzucane zdjęcia. To są bardzo poważne sprawy, ja nie wiem czy te zdjęcia są w ogóle prawdziwe”

- stwierdził polityk.

- „Nie chodzi o zdjęcia Ewy Kopacz, chodzi o to, dlaczego służby rosyjskie tego typu zdjęcia czy prowokacje akurat w tym momencie w Polsce uskuteczniają”

- dodał.

Arłukowicz przekonywał też, że Ewa Kopacz „walczyła” o godny pochówek dla ofiar katastrofy.

kak/wp.pl, niezależna.pl