Minister Sienkiewicz w Radiu Zet przekonywał, że ujętych nie określiłby mianem terrorystów. - To jest rodzaj kretynizmu, kompletnej nieodpowiedzialności, która na szczęście nie ma nic wspólnego z realnym zagrożeniem życia i zdrowia obywateli i takich ludzi będziemy musieli surowo rozliczyć – mówił. - Nie mamy do czynienia z terrorem, a ze skrajną nieodpowiedzialnością i idiotyzmem na wielką skalę – dodał.

I choć trudno się z nim nie zgodzić, to jednocześnie warto sobie zadać pytanie o to, co by się działo, gdyby obaj skrajni kretyni byli jakoś związani z prawicą. Czy wtedy minister Sienkiewicz również byłby tak łaskawy? A może wraz z wiernymi medialnymi rzecznikami rządu zacząłby przekonować, że ta dwójka jest gigantycznym zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa, że stoi za nimi PiS, a do tego są oni dowodem na to, że w Polsce odradza się faszyzm. Jakoś nie mam wątpliwości, że by tak było.

Tomasz P. Terlikowski