- Uważam homoseksualizm za przeciwny naturze, tego rodzaju związki są sprzeczne z moim pojęciem rodziny. Ja do ich legalizacji ręki nie przyłożę – stwierdził Godson. I dodaje, że nie godzi się też na rozmaite rozwiązania, bowiem na nich się nie skończy. - W Holandii główny propagator związków partnerskich mówi dziś, że kolejnym krokiem jest zalegalizowanie poligamii. I ja mówię to samo: skoro chcemy legalizacji związków partnerskich, to idźmy na całość! Kiedy Killion Munyama na posiedzeniu klubu powiedział, że w sprawie związków partnerskich jesteśmy sto lat za murzynami, to mu odpowiedziałem, że wprowadźmy i poligamię, to dogonimy Murzynów – mówi Mazurkowi Godson.

A chwilę później oznajmia, że między zoofilią, pedofilią i homoseksualizmem różnica nie jest aż tak wielka. - Uważam, że to wszystko, przepraszam najmocniej, to jest zboczenie – podkreśla. - Wiem, że to słowo ma w polszczyźnie zabarwienie pejoratywne, brzmi negatywnie, ale jeśli na spokojnie zanalizujemy jego znaczenie, to będziemy mogli powiedzieć: tak homoseksualizm to zboczenie. Bo co to jest zboczenie? Zbaczać to odchodzić od głównej drogi, prawda? A jak mężczyzna zamiast kochać się z kobietą woli drugiego mężczyznę (…) to zbacza z głównego nurtu – oznajmia poseł PO. Polityk zdecydowanie sprzeciwia się także adopcji dzieci przez pary homoseksualne, sugerując, że gdyby mieli oni wychowywać dzieci, to mogliby sami je począć, a nie są w stanie tego zrobić.

Ale w sprawie aborcji Godson zajmuje już bardziej miękkie stanowisko. Uznaje, że trzeba zaostrzyć ustawę, by uniemożliwiała ona zabijanie dzieci z zespołem Downa, ale już w pozostałych sprawach jest zwolennikiem obecnie obowiązującego prawa. Nie sprzeciwia się też zapłodnieniu in vitro. Mimo to nie ma wątpliwości, że jego dni w PO są policzone, i że zostanie w końcu z niej wyrzucony.

TPT/Rzeczpospolita