Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Do Turcji zostało wysłanych 76 ratowników i 8 wyszkolonych psów z ciężkiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej HUSAR. Czy jednostki te pracują już na terenach dotkniętych kataklizmem?

Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej: Docieramy właśnie do miejscowości Besni, położonej około 150 km od Gaziantep, gdzie wylądowaliśmy. To jest ten rejon bezpośrednio dotknięty trzęsieniami ziemi i w tej miejscowości prawdopodobnie zostaniemy. To jest miejscowość położona na północny wschód od Gaziantep. Teraz tam na miejscu będą już odbywały się rozmowy z burmistrzem i tamtejszym sztabem zarządzania kryzysowego. Prawdopodobnie za chwilę wejdziemy do akcji, czyli około godziny 14.00 dzisiaj rozpocznie się ta nasza właściwa misja, czyli poszukiwanie osób zagruzowanych.

Jak wygląda sam proces kierowania polskich ratowników za granicę? Czy w pierwszej kolejności takie zapotrzebowanie zgłaszają władze lokalne miejsca dotkniętego kataklizmem?

Rząd państwa dotkniętego kryzysem musi wystosować taką prośbę do społeczności międzynarodowej. To się odbywa dwutorowo – za pomocą mechanizmu Organizacji Narodów Zjednoczonych lub Unii Europejskiej i praktycznie wszystkie państwa w tym uczestniczą. W następnym etapie szereg państw otrzymuje taką prośbę o pomoc i poszczególne kraje się zgłaszają. Polska bardzo szybko na ten apel Turcji odpowiedziała i wystosowała ofertę ratownictwa na ciężką grupę poszukiwawczo-ratowniczą z psami. My więc szybko zaoferowaliśmy się z pomocą i stąd też ta pomoc została w tak krótkim zaakceptowana. W efekcie w przeciągu 12 godzin byliśmy już w powietrzu i zmierzaliśmy w kierunku Turcji. Warto podkreślić, że były to bardzo szybkie działania z naszej strony.

Polska zgłosiła gotowość do wysłania ratowników w dniu wczorajszym jeszcze przed południem, prawda?

Tak. O godz. 14.00 byliśmy już zmobilizowani na miejscu w Warszawie. Wszystkie grupy dojechały – i z Pomorza i z Południa Polski, ze Wschodu i z Zachodu naszego kraju. Wszyscy oni już są na miejscu w Turcji, gdzie wylądowali o godz. 2.29 czasu lokalnego, a więc po północy naszego czasu i po krótkim załadunku sprzętu pojechali w drogę do miejscowości, gdzie otrzymają przydział rejonu. Transport jest organizowany przez tamtejsze władze lokalne. Jest podstawiany autokar, który wiezie ratowników i psy, a sprzęt jest przewożony ciężarówkami.

Jak odbywa się taka akcja ratownicza na miejscu? Czy to jest pomoc przy odgruzowywaniu i wyszukiwaniu rannych? Jakie są szanse na przeżycie ludzi uwięzionych pod gruzami?

Realne szanse na odnalezienie osób żywych to 5-7 dni. Po tym okresie te szanse niestety maleją. Dodatkowym utrudnieniem w tej konkretnej sytuacji jest fakt, że jest tam zimno – w nocy występują obecnie temperatury ujemne, w ciągu dnia jest zaledwie kilka stopni na plusie. Dla ludzi uwięzionych pod gruzami, jak i dla ratowników są to więc bardzo trudne warunki pogodowe. Dodatkowo skala zniszczonych budynków jest ogromna, co zdecydowanie zwiększa poziom trudności dla ekip ratowniczych oraz zmniejsza szanse uwięzionych na przeżycie.

Bilans ofiar śmiertelnych jest już podawany na około 5 000 osób.

Tak i niestety on będzie rósł. Biorąc pod uwagę skalę tych zniszczeń, to niestety ofiar będzie tylko więcej. Jest zatem potrzeba bardzo dużej, szybkiej i szerokiej pomocy międzynarodowej, jeśli chodzi o ratowników, ale też jeśli chodzi o pomoc humanitarną.

Jakie jednostki zostały wysłane do Turcji? Czy wraz z ratownikami i zwierzętami wysłany został także nasz specjalistyczny sprzęt?

Tak. To jest sprzęt techniczny, który jest wykorzystywany do poszukiwania, do stabilizacji, do przecinania konstrukcji betonowych oraz wzmacnianych żelbetonowych. Nasi ratownicy wzięli bardzo dużo sprzętu – to łącznie ponad 20 ton. Do tego oczywiście 8 psów ratowniczych i personel, czyli 76 strażaków, o czym już rozmawialiśmy,

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pan Jacek Siewiera podał na Twitterze, że polscy strażacy byli zmobilizowani w zaledwie 7 godzin, co stawia nasz kraj w czołówce państw europejskich pod tym względem.

To jest rzeczywiście bardzo szybka decyzja strażaków, mobilizacja oraz akceptacja naszych polskich władz z ministrem Mariuszem Kamińskim i premierem Mateuszem Morawieckim na czele. Dzięki właśnie takim skoordynowanym działaniom udało się to w tak szybkim czasie przeprowadzić.

Na czym skupiają się wysłani do Turcji ratownicy? Udzielają pierwszej pomocy poszkodowanym, czy też raczej uczestniczą w procesie poszukiwania poszkodowanych pod gruzami?

Przede wszystkim będą przeszukiwali wszystkie te miejsca zagruzowane, a więc w większości zawalone budynki. Zostanie nam przydzielona wyznaczona strefa. Ona jeszcze nie została określona, ale niebawem te formalności zostaną zakończone przez władze lokalne i nasi strażacy będą współpracowali zarówno z tamtejszymi władzami jak i ekipami ratowniczymi, które również tak jak nasi ratownicy przyleciały spoza Turcji.

Uprzejmie dziękuję Panu za rozmowę.