Dziedzictwo Geremka: autorytet czy ideolog

Bronisław Geremek – historyk, opozycjonista, jeden z architektów transformacji ustrojowej – był bez wątpienia postacią wpływową. Jednak jego wizja polityczna opierała się na liberalnym internacjonalizmie, bezkompromisowej europeizacji i silnym zaufaniu do technokratycznych elit. To on stworzył wzorzec „światłego Europejczyka”, który miał stanowić przeciwwagę dla „ciemnego ludu” – jak niektórzy pogardliwie nazywali bardziej konserwatywną część społeczeństwa. Śmiało można go też skojarzyć z poglądami i działalnością Tadeusza Boya-Żeleńskiego i w zasadzie skończyli podobnie.

Geremek odrzucał myślenie w kategoriach narodowego interesu jako reliktu przeszłości. Zamiast tego proponował pełne podporządkowanie się integracji europejskiej i „internacjonalnym wartościom”, które – jak uważali jego uczniowie – miały zastąpić dawny etos narodowy.

Trzaskowski – kontynuator tej linii?

Trzaskowski, wychowanek tej szkoły, w istocie nigdy się od niej nie oderwał. Jego język polityczny – pełen odniesień do "postępu", "wspólnoty europejskiej", "nowoczesności" – to kalki z dyskursu Geremka i jego otoczenia. Trzaskowski konsekwentnie unika tematów, które mogłyby naruszyć ten paradygmat: nie mówi o problemach z masową migracją, nie podejmuje tematu napięć społecznych wynikających z przemian kulturowych, niechętnie odnosi się do krytyki instytucji unijnych – chyba że z pozycji ich lojalnego rzecznika. Jeśli już zostanie wywołany do publicznej odpowiedzi, jak w przypadku debat prezydenckich, niestety – bardzo oględnie mówiąc, jak mawiał klasyk – jest w „mylnym błędzie”.

Komentatorzy z różnych stron sceny politycznej zauważają też, że prezydent Warszawy jest świetnym odtwórcą ideowego schematu, ale w żadnym wypadku nie jego reformatorem. I tu pojawia się problem: w świecie gwałtownych zmian, konfliktów i nowego układu sił, Trzaskowski nadal operuje językiem i wartościami z lat 90-tych.

Polityk na uwięzi ideologii?

Wbrew pozorom, Trzaskowski nie jest ideologicznie wolny. Mimo deklarowanej otwartości i „nowoczesnego” podejścia, jego wizja Polski jest silnie osadzona w jednowymiarowym myśleniu: Polska ma być krajem peryferyjnym wobec Zachodu, nie mającym własnego projektu cywilizacyjnego, a jedynie podążającym za projektami innych. W tym sensie można uznać, że Trzaskowski jest politykiem "postkolonialnym", nie tylko z racji wykształcenia i biografii, ale przede wszystkim mentalności.

Dlatego każde odejście od dogmatów Geremka – np. potrzeba większej suwerenności, wzmocnienia roli państwa czy ochrona tradycyjnych instytucji – jest dla Trzaskowskiego politycznym tabu. W ten sposób polityk PO przestaje być reprezentantem realnych napięć społecznych, a staje się zakładnikiem ideologicznego paradygmatu, który dla wielu młodych wyborców jest już anachronizmem.

Skrajnie lewicowy polityk

Ważnym elementem ideowego profilu Rafała Trzaskowskiego jest jego skrajnie lewicowe podejście do kwestii moralnych i światopoglądowych. Jako prezydent Warszawy stał się jednym z najgłośniejszych promotorów tzw. polityki tożsamościowej – zarówno w wymiarze symbolicznym, jak i finansowym. Miasto Stołeczne Warszawa regularnie wspiera z budżetu liczne organizacje LGBT, sponsorując m.in. warsztaty edukacyjne, imprezy środowiskowe oraz inicjatywy promujące postulaty środowisk queer. Trzaskowski był też jednym z pierwszych samorządowców, którzy oficjalnie poparli Kartę LGBT+, co wywołało szeroki sprzeciw wśród części mieszkańców, w tym w przedszkolach, co spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem rodziców. W ostatnich miesiącach podjął decyzję o zdejmowaniu krzyży z warszawskich urzędów, co uzasadniał „neutralnością światopoglądową” – choć krytycy wskazują, że w rzeczywistości jest to akt ideologicznej ofensywy przeciwko chrześcijańskiemu dziedzictwu Polski. Urzędnicy miejscy zachęcani są również do używania zaimków genderowych zgodnych z tzw. „tożsamością płciową” osób, z którymi współpracują – co wpisuje się w skrajnie progresywny model redefinicji języka i relacji społecznych. Wszystko to pokazuje, że Trzaskowski nie tylko wiernie realizuje paradygmat tzw. postępowej lewicy, ale także używa władzy samorządowej do jego wdrażania – wbrew wartościom i przekonaniom znacznej części obywateli.

Kontrowersje wzbudziły również inne decyzje Rafała Trzaskowskiego, które wpisują się w ideologiczny kurs promowania skrajnie lewicowej agendy. Wśród nich szczególnie burzliwe reakcje wywołało finansowanie z budżetu Warszawy festiwalu filmów pornograficznych „Post Pxrn Film Festival”, promowanego jako wydarzenie artystyczne, lecz prezentującego treści jawnie seksualne i często o charakterze dewiacyjnym. Pomimo protestów mieszkańców oraz licznych głosów krytyki, festiwal odbył się przy oficjalnym wsparciu miasta. Dodatkowo w 2023 roku Trzaskowski ogłosił plan utworzenia w Warszawie tzw. „hostelu interwencyjnego dla osób LGBT+”, który miał zapewniać schronienie osobom nieakceptowanym przez rodziny ze względu na orientację seksualną. Choć idea pomocy w trudnych sytuacjach nie wzbudza sprzeciwu jako taka, to forma promocji tego projektu – łącznie z afirmacją postulatów politycznych środowisk LGBT i brakiem analogicznego wsparcia dla innych grup – została odebrana jako element prowadzenia jednostronnej, ideologicznej polityki kosztem neutralności instytucji publicznych. Wszystko to umacnia wizerunek Trzaskowskiego jako zakładnika progresywnej doktryny, w której agenda obyczajowa wyprzedza zarówno zdrowy rozsądek, jak i rzeczywiste potrzeby większości warszawiaków.

 

Szaleństwo „C40 Cities”

Rafał Trzaskowski zasłynął również z aktywnego promowania radykalnej agendy klimatycznej, często określanej jako ekologiczne szaleństwo, które budzi sprzeciw nie tylko mieszkańców stolicy, ale i całej Polski. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych działań było przystąpienie Warszawy do międzynarodowego programu „C40 Cities” – sieci zrzeszającej duże metropolie, które zobowiązują się do całkowicie bezrozumnej redukcji emisji CO₂ m.in. przez ograniczanie konsumpcji mięsa, nabiału oraz podróży lotniczych. Jak wynika z oficjalnych dokumentów tej inicjatywy, celem jest m.in. redukcja spożycia mięsa do 16 kg rocznie na osobę i nabiału do 90 kg, co w praktyce oznacza ingerencję w codzienne wybory żywieniowe obywateli. Trzaskowski nie tylko nie zaprzeczył, że Warszawa wspiera ten program, ale również chwalił się swoją determinacją we wdrażaniu jego zaleceń. Wielu komentatorów uznało to za próbę narzucenia ideologicznego stylu życia pod przykrywką walki z kryzysem klimatycznym – tym bardziej, że równolegle forsowane są kosztowne inwestycje w tzw. strefy czystego transportu, które mogą skutecznie wykluczyć mniej zamożnych kierowców z poruszania się po centrum miasta. Wszystko to tworzy obraz włodarza, który z entuzjazmem wprowadza postulaty globalistycznych elit, ignorując głosy mieszkańców i rzeczywiste potrzeby warszawskiej klasy średniej.

Polska potrzebuje nowego języka

Polska w roku 2025 to kraj diametralnie inny niż Polska 1995. Wymaga nowych odpowiedzi, które uwzględnią nie tylko wartości, ale i realne interesy. Wizja Geremka miała swoją rolę w procesie transformacji, ale dziś – jako fundament polityki – staje się jedynie balastem. Trzaskowski, jeżeli chce być realnym liderem przyszłości, musi uwolnić się od tej spuścizny i zacząć mówić własnym językiem.

Pytanie tylko – czy będzie potrafił? Czy raczej – jak sugerują jego krytycy – pozostanie eleganckim, wykształconym i... całkowicie przewidywalnym zakładnikiem przeszłości?

Zenon Witkowski