Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej (UIPN) w komunikacie o uroczystości poinformował jedynie, że „42 ofiary zginęły w 1945 roku”. Ani słowa o tym, że ofiary były Polakami – cywilami, w tym kobietami i dziećmi – którzy zostali brutalnie wymordowani przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii. Nie wspomniano o sprawcach, o dowódcy oddziału, Petro Chamczuku, ani o kontekście rzezi wołyńsko-galicyjskiej.

Oficjalny przekaz UIPN sprowadził dramat mieszkańców Puźnik do suchych faktów o „pochowaniu ofiar”, jakby śmierć przyszła na nich w sposób anonimowy i przypadkowy. To celowe pominięcie kontekstu – zauważają historycy – stanowi próbę rozmycia odpowiedzialności i przedstawienia tragedii Polaków jako elementu „trudnej historii”, bez wskazania winnych.

Nie jest to przypadek odosobniony. Ukraińskie instytucje państwowe mówią wprost o zbrodniach sowieckich czy rosyjskich, wskazują nazwiska i opisują szczegóły. Jednak gdy chodzi o odpowiedzialność własnych formacji nacjonalistycznych, często stosuje się język unikania, który zrównuje ofiary i katów.

W nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. oddziały UPA, w tym sotnia „Szarych Wilków” pod dowództwem Chamczuka, zaatakowały wieś Puźniki. Według różnych źródeł zamordowano od 80 do 120 osób – głównie starców, kobiety i dzieci. Polaków zabijano wyłącznie z powodu narodowości. Do obrony zdolnych było zaledwie kilkunastu mężczyzn. Zbrodnia była brutalna, a wieś przestała istnieć.

W sobotniej uroczystości wzięli udział przedstawiciele obu państw. Były rodziny ofiar, fundacja Wolność i Demokracja – organizator ceremonii – oraz delegacje z Warszawy i Kijowa. Szef UIPN Ołeksandr Alferow mówił o wspólnej historii i pamięci dwóch narodów. – „To miejsce jest miejscem pamięci, a nie platformą dla polityki czy historycznych sporów” – podkreślał.

Słowa te wpisują się w narrację o pojednaniu, ale – jak zwracają uwagę komentatorzy – bez uznania prawdy trudno o szczery dialog. Gesty dyplomatyczne i symboliczne nie mogą zastąpić jasnego nazwania sprawców. Ofiary miały swoje imiona, tak samo jak ich kaci.

Problem braku odniesienia do odpowiedzialności UPA rodzi pytania o to, jak Ukraina chce kształtować własną politykę pamięci. Czy jest to próba świadomego zaciemnienia przeszłości w obawie przed konfliktami politycznymi z Polską? A może próba budowania wspólnej narracji poprzez unikanie trudnych tematów?

Dla wielu Polaków uroczystość w Puźnikach, choć ważna i potrzebna, pozostawiła gorzki smak. Prawdziwe pojednanie wymaga bowiem nie tylko wspólnych modlitw i symboli, ale przede wszystkim odwagi, by spojrzeć w oczy własnej historii i nazwać winnych po imieniu, czego Ukraińcom obecnie zwyczajnie brakuje.