Premier Donald Tusk ogłosił dziś, że w związku z rozpoczynającymi się w piątek rosyjsko-białoruskimi manewrami Zapad-2025 i poprzedzającymi je prowokacjami, w czwartek o północy polskie władze zamkną granicę z Białorusią.
W odpowiedzi na tę decyzję, białoruskie MSZ poinformowało o pilnym wezwaniu polskiego chargé d'affaires „w celu złożenia ustnego protestu”.
- „Nielegalne działania podjęte przez jeden kraj w rzeczywistości wpływają na całą granicę Unii Europejskiej z Białorusią, stwarzając poważne utrudnienia dla normalnego funkcjonowania międzynarodowego przepływu osób i towarów”
- grzmi resort dyplomacji łukaszystowskiego reżimu.
Białorusini oskarżają też Polskę o próbę „ukrywania własnych działań” pod przykrywką zagrożeń ze strony Białorusi.
- „Takie działania stanowią kontynuację działań mających na celu osłabienie relacji z państwami sąsiednimi i przyczyniają się do dalszej eskalacji napięć w regionie, stwarzając zagrożenie dla stabilności i przewidywalności w stosunkach międzynarodowych”
- głosi oświadczenie białoruskiego MSZ.
Białorusini odnieśli się też do wydalenia przez polskie władze dyplomaty, będącego następstwem zatrzymania w Polsce agenta KGB.
- „Uważamy, że jest to element prowokacyjnej polityki skoordynowanej ze stroną czeską przeciwko państwu białoruskiemu, mającej na celu dalszą eskalację napięć zarówno w stosunkach międzynarodowych, jak i w całym regionie”
- oskarżają Białorusini zaznaczając, że „te działania nie pozostaną bez odpowiedzi”.