W ub. tygodniu Rosja rozpoczęła ofensywę w obwodzie charkowskim. O dramatycznej sytuacji w regionie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski rozmawiał wczoraj z premierem Donaldem Tuskiem. Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk podkreśliła w rozmowie z PAP, że choć sam Charków obecnie nie jest zagrożony, to Rosjanie starają się wywołać panikę wśród ludności. Dlatego właśnie, dziękując za otrzymane dotychczas wsparcie z Polski, wicepremier przyznała, że Ukraina ma nadzieję, iż Polska będzie w stanie przyjść z pomocą humanitarną w przypadku pogorszenia się sytuacji wokół Charkowa.
- „Liczymy jednocześnie, że polski rząd będzie miał gotowe rezerwy w razie konieczności, gdy potrzebne będą szybkie działania na odcinku charkowskim”
- powiedziała.
Powagę sytuacji porównała do tej sprzed dwóch lat.
- „Przed nami ciężka zima, bo przeciwnik zniszczył nasze elektrownie i ciepłownie. Charków i inne miasta potrzebują wsparcia energetycznego i innych rodzajów pomocy, a jest to miasto milionowe, w którym mieszka 500 tysięcy uchodźców”
- dodała.