Przed 1451 rokiem nikt w Europie nie słyszał o ziemniakach, bo trafiły tutaj z Krzysztofem Kolumbem, kiedy ten powrócił z nowoodkrytego kontynentu. Przez kolejnych 200 lat Europejczycy traktowali je jako pożywienie krów i świń. Nie było w tym nic dziwnego, bo nawet Indianie – rdzenni Amerykanie – nie wykorzystywali ich jako podstawy pożywienia (była nim skrobia kukurydziana) i karmili nimi zazwyczaj bydło. Głównie przez to, że należą do rodziny psiankowatych, a w tej rodzinie jest mnóstwo czarnych charakterów, które są trujące. Jeszcze pod koniec XVIII wieku uważano je w Europie za rośliny ozdobne, o czym później.

Czy ziemniaki są trujące?

Są. Nie tylko ziemniaki. Wszystkie rośliny – tak jak i zwierzęta – mają w sobie coś, co nazywa się systemem immunologicznym. U zwierząt wygląda on inaczej niż u roślin – jednak jego działanie sprowadza się to jednej kwestii – sprawić, aby roślina lub zwierze oparły się infekcji i przeżyły ją wydając na świat kolejne pokolenia.

Rośliny mają kilkanaście toksycznych substancji w swoim arsenale i rażą nimi wszystkich amatorów ich łodyg, liści, nasion czy owoców. Niektóre toksyny działają na wszystkich, inne tylko na niektóre istoty. Przykładowo, pisałem już o naturalnym sposobie na robaki. Wystarczy jeść świeże pestki z dyni – kurkubitacyna zawarta w cieniutkiej błonie chroniącej nasionko jest tak silną trucizną że z łatwością może porazić, a nawet zabić tasiemca w Twoim jelicie. Dynia robi to po to, aby uchronić nasiona przed robakami, które chętnie pożywiłyby się nimi. Innym przykładem jest kwas erukowy zawarty w rzepaku (powoduje uszkodzenia serca i narządów wewn.).

Mechanizmów obrony jest masa, nie wszystkie są toksyczne dla człowieka, ale jak mawiał Paracelsus – wszystko jest trucizną i nic nią nie jest – to dawka czyni truciznę. I dopóki świeże nasiona dyni jemy w ilości 200 szt na rok nie ma problemu. Jeśli stałyby się podstawą naszego pożywienia (np. 200 gramów dziennie), wówczas toksyny oddziaływałyby na nas podobnie jak na tasiemca czy inne glisty.

Ziemniaki zawierają toksyny szkodliwe dla człowieka. I problem w tym, że u większości ludzi ziemniaki stanowią taką właśnie podstawę żywieniową. Zboża również (również zawierają mnóstwo toksyn), ale ten tekst poświęcam ziemniakom i to na nich się skupię. Nie są już traktowane jak dodatek do dań, ale są daniem samym w sobie, które znajduje się na każdym talerzu w Polsce (i na świecie) przynajmniej kilka razy w tygodniu.

I co z tego? Ja kupuję ziemniaki, które nie są zielone więc nie mają tej toksycznej solaniny! - możesz zapytać. Nic nie szkodzi. I tak stopniowo się zatruwasz. Czym? Innymi glikoalkaloidami, do których należy solanina.

Glikoalkaloidy pełnią w ziemniakach funkcję ochronną – są jak białe krwinki w ludzkim układzie odpodnościowym. Jeśli tylko bulwa zostanie mechanicznie uszkodzona – albo wystarczy, że zostanie wystawiona na działanie światła (niekoniecznie słonecznego) wówczas glikoalkaloidy gromadzą się wokół tej „rany” aby ochronić żywotność bulwy i umożliwić jej wykiełkowanie.

Glikoalkaloidów najwięcej jest w bulwach młodych, nie do końca dojrzałych ziemniaków (tak, to tzw. „młode ziemniaki”), oraz wszystkich innych, które są uszkodzone lub wystawione na działanie światła. Zawierają je również zielone pomidory (tomatydyna, ona jednak jest mniej toksyczna) i zielona (niedojrzała) papryka. Glikoalkaloidy działają toksycznie na centralny układ nerwowy i powodują zaburzenia ze strony układu pokarmowego. Mogą powodować także śmierć.

Żeby nie było niedomówień: szkodliwe działanie alkaloidów zostało naukowo udowodnione, dlatego FAO/WHO ustaliły dopuszczalne najwyższe stężenie tych związków w ziemniakach i wynosi ono 1-10mg na 100g bulwy ziemniaka. W zasadzie nie można importować ani handlować ziemniakami, które mają wyższe stężenia.

Dawka śmiertelna (wg różnych badań) wynosi 2-6 mg glikoalkaloidów na 1 kg masy ciała człowieka. Innymi słowy: jeśli dziecko waży 25kg, może umrzeć po spożyciu dawki (przyjmę niższą dawkę 2g/1kg masy ciała) 50 mg tego związku na dobę (źródło tutaj i tutaj). Teraz matematyka kuchenna : gdyby dziecko jadło ziemniaki „certyfikowane” przez FAO/WHO mogłoby ich zjeść w najlepszym wypadku 5kg. Pięć kilo ziemniaków na dobędo ogromna ilość nawet dla faceta, nie mówiąc o dziecku prawda? Czyli jednak nie ma się czym przejmować.

Trujące zielone ziemniaki!

Zielony odcień oznacza kumulację solaniny, która może być niebezpieczna dla naszego zdrowia!

Solaniny naturalnie występują w ziemniakach. Jest to substancja chemiczna, która chroni ziemniaki przed szkodnikami. W skrócie – ziemniak podtruwa owady, żeby go nie zjadły (dlatego też nie należy jeść surowych ziemniaków).

Normalnie dawka solanin jest stosunkowo niska i jest niebezpieczna dla ludzi TYLKO w wypadku zjedzenia surowego ziemniaka,  gotowanie unieszkodliwia substancję.

W wypadku zielonego ziemniaka jest jednak inaczej – dawka jest dużo większa i może nam zaszkodzić.

Co zrobić zatem z zielonym ziemniakiem? Dobrze go obrać i dokładnie wykroić zarówno zielone, jak i kiełkujące czy uszkodzone części warzywa.

Co jednak gdy zjemy zielonego ziemniaka? Nie popadaj w panikę i obserwuj czy nie pojawiły się objawy zatrucia czyli:

  • wymioty

  • bóle brzucha

  • biegunka

  • gorączka lub

  • obniżenie temperatury ciała

  • spowolniony oddech

  • rozszerzone źrenice

  • drgawki

  • zwolnienie reakcji na bodźce

  • halucynacje

  • zmiany w widzeniu

  • paraliż

  • szok

  • drgawki

  • utrata czucia

     

    Źródła: facebook