Dziś w Gdańsku miały miejsce uroczystości upamiętniające 40. rocznicę Porozumień Sierpniowych, w których udział wzięli między innymi Tomasz Grodzki, Władysław Frasyniuk, Lech Wałęsa i Aleksandra Dulkiewicz. Jak można się było spodziewać – zamiast świętowania, w dużej mierze wykorzystano okazję do atakowania rządu Zjednocoznej Prawicy.
„To, że dzisiaj wybieracie demagogów i populistów, to muszę powiedzieć, że rozumiem tak. To co pokazują w tej demagogii, to trzeba to załatwić. Oni mają rację w diagnozie, nie mają racji w leczeniu. Popatrzcie na naszych bohaterów i oni chcą nam tablice zabrać. To się nie mieści w głowie i jeszcze ministrowie, wicepremier głupoty opowiada!”
- atakował Wałęsa.
W podobnym tonie wypowiadał się też marszałek Senatu Tomasz Grodzki:
„Pojawiają się mury wrogości i podziału. Musimy je mozolnie zasypywać. Ale nie miejcie wątpliwości. To my stoimy po dobrej stronie, stoimy po właściwej stronie, dbając o integrację Rzeczpospolitej, dbając o to, aby każdy w naszym kraju czuł się tak samo szanowany, miał takie same prawa i obowiązki wynikające z przyrodzonej godności ludzkiej. Ale nie należy się bać. Nasi bohaterowie Sierpnia pokonali strach, a nie było łatwo”.
Dalej krytykował również NSZZ „Solidarność” twierdząc, że nazwa ta została „zawłaszczona”, a organizacja idzie ręka w rękę z władzą. Dodał:
„Muszą pamiętać liderzy obecnej Solidarności, że romanse z władzą często kończą się nieprzyzwoitą i niegodną końcówką”.
Frasyniuk z kolei powiedział, że to dzięki Wałęsie Polska jest w NATO czy Unii Europejskiej i „można powiedzieć, że odnieśliśmy gigantyczny sukces, gdyby nie to, że w 40. rocznicę trzeba zapytać, a dlaczego wy panie i panowie, politycy PiS, plujecie na tę historię, dlaczego dewastujecie konstytucję”.
Straszył też, że PiS zostanie rozliczony z tego przez młodsze pokolenie.
dam/wpolityce.pl,Fronda.pl