W ostatnim czasie politycy opozycji totalnej oraz sprzyjających jej mediów z uporem maniaka szukają w PiS "ruskich agentów" (zapewne nie pamiętając, że to nie PiS uzależniło nas od rosyjskiego gazu, że to nie PiS oddało Rosji śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, to nie PiS drwiło z wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji i to nie PiS zarzucało śp. prezydentowi "wymachiwanie szabelką" w stronę Rosji. Żadnego polityka PiS-u proputinowska prasa nie nazywała "naszym człowiekiem w Warszawie". 

Ci, którzy dopiero po aneksji Krymu "obudzili się" na tyle, by stwierdzić, że Władimir Władimirowicz Putin nie jest jednak demokratycznym gołąbkiem pokoju, dziś z uporem maniaka próbują przyszywać obecny rząd do Rosji. 

"Ludzie obecnej władzy od lat realizują w Polsce i w Europie interesy Kremla, a PO próbuje realizować polskie interesy w dialogu z Rosjanami. PiS zrzędzi na Rosję i robi, co ona chce, a PO, jak umie, przekonuje Rosję, by się zachowywała w sposób cywilizowany"-napisał na łamach "Gazety Wyborczej" publicysta Jacek Żakowski. 

Dziennikarz przekonywał, że PiS celowo uzależnia Polskę od węgla z Rosji i inwestuje w elektrownie kupujące go najwięcej, podczas gdy PO „próbowała inwestować w odnawialną energię, która może nas uniezależnić od Rosji”. Inna sprawa to Marek Falenta i afera podsłuchowa. Żakowski forsuje w tym miejscu teorię spiskową o tym, że za nagraniami z "Sowy i Przyjaciół" stała Rosja, której celem było obalenie rządu PO i doprowadzenie, aby władzę przejęła ekipa realizująca rosyjskie interesy. W ocenie publicysty, jest nią właśnie PiS, który do tego wszystkiego roztacza "parasol ochronny" nad Falentą. 

"Pieniądze zarobione przez Falentę na rosyjskim węglu sfinansowały podsłuchy kelnerów, które uderzyły w PO, a PiS chroni Falentę nawet po prawomocnym wyroku. Najbardziej zasłużone w publikowaniu rewelacji kelnerów putinowskie trolle dostały od PiS intratne posady, a pisowskie służby z daleka omijają ich powiązania z Rosją"-pisze dziennikarz, nie ujawniając jednak, o kim mowa. Publicysta powiela również tezę o rzekomych rosyjskich powiązaniach byłego szefa MON, Antoniego Macierewicza. Co z tego, że to za jego kadencji w MON rozpoczął się proces zakupu zestawów Patriot, który sfinalizował kolejny minister, Mariusz Błaszczak? Co z tego, że zwiększyła się liczebność wojsk USA w Polsce? 

Dalej? Ukraina. W ocenie Żakowskiego, PO wspiera ten kraj w marszu do UE, natomiast PiS podgrzewa napięcia z Kijowem i nie robi nic, aby Unia bardziej wspierała Ukrainę, w dodatku brata się z "przyjaciółmi Putina w Europie", Orbanem i Salvinim. 

"PiS jest uniofobiczny, a PO próbuje przekonać Polaków do dalszej integracji"- pisze publicysta w "GW". Jednocześnie Jacek Żakowski zastrzega, że nie sugeruje, iż Kaczyński realizuje interesy Putina. Zdaniem dziennikarza, cele obu polityków są zbieżne. 

Żakowskiemu wtórowała posłanka PO-KO, Kamila Gasiuk-Pihowicz. która to, podczas konwencji "Polacy dla Europy" w histerycznym tonie przekonywała, że mamy "ostatni moment, aby zawalczyć o demokrację"- inaczej Polska zmieni się w... "putinowską Rosję". 

Niewiarygodne, że ludzie reprezentujący środowisko, które jeszcze niedawno straszyło, że PiS wywoła wojnę z Rosją, dziś sugerują, że partia ta w istocie realizuje interesy Kremla. Niestety, najgorsze jest to, że pewna grupa ludzi, która jeszcze do niedawna nie słyszała o imperialnej polityce Władimira Putina, sądząc, że to przywódca jak każdy inny, zaczyna w to wszystko wierzyć...

 yenn/Twitter, Wyborcza.pl, Fronda.pl