Według „Rzeczpospolitej” oskarżenie jest efektem brutalnej walki o władzę w partii. Do prokuratury trafiło jeszcze przed wyborami samorządowymi. Zostało podpisane przez byłego szefa warszawskiego oddziału KNP. Uważa on, że należy wszcząć postępowanie przeciwko Korwin-Mikkemu oraz jednej z jego współpracownic. Chodzi o rzekome poświadczenie nieprawdy w dokumentach złożonych w sądzie rejestrowym po partyjnym zjeździe.

„Wskazuje on, że w sądzie próbowano wpisać zmiany, do których na październikowym kongresie nie doszło, m.in. zmiany w statucie. Korwin-Mikke miał też wskazać, że skarbnikiem i sekretarzem generalnym są osoby, które na zjeździe nie uzyskały absolutorium” – czytamy w „Rz”.

Według zawiadamiających Korwin-Mikke miał być informowany, że podaje nieprawdę.

Sam szef KNP twierdzi w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że nie ma żadnego problemu. „Nikt nie traktuje tego pana poważnie” – mówi krótko.

Za zawiadomieniem stoi jednak nie tylko „ten pan”, ale cała grupa polityków. Według „Rz” to efekt działań środowiska, któremu przewodzi europoseł Stanisław Żółtek. W sporze chodzi o to, by Korwin-Mikke przestał wspierać nową frakcję i postawił na grupę Żółtka.

pac/rzeczpospolita.pl