Adwokaci pielęgniarki, broniąc jej prawa do sprzeciwu sumienia, powoływali się m.in. na zapisy samej ustawy aborcyjnej, uchwalonej w 1967 r. Zwracali uwagę, że zawarte w niej zapisy dopuszczają sprzeciw motywowany przekonaniami moralnymi lub religijnymi, a pracodawca nie może pracownika zmuszać do „uczestnictwa w jakimkolwiek zabiegu”, wobec którego osoba ta wyraża sprzeciw sumienia.



Zdaniem czołowego brytyjskiego specjalisty w dziedzinie prawa antydyskryminacyjnego z powodów religijnych – Neila Addisona, zwykle tego rodzaju sprawy skupiają się na rozstrzygnięciu kwestii, co oznacza pojęcie „uczestnictwo w jakimkolwiek zabiegu”.



Addison poinformował zarząd szpitala, że przekonanie jego klientki o tym, że ludzkie życie zaczyna się od poczęcia, jest poglądem „filozoficznym” i religijnym, chronionym przez brytyjską ustawę antydyskryminacyjną „Equality Act” oraz art. 9 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.



Wyjątkowo stanowczą i konsekwentną postawą wykazała się sama pielęgniarka, która nie tylko nie ulękła się gróźb pracodawcy, ale jednoznacznie wyrażała swoje poglądy nt. aborcji. „To rodzaj zabójstwa. Ja tak to widzę” – podkreśliła w rozmowie z tygodnikiem i przypomniała, że nie ocenia wyborów innych ludzi, sama jednak nie chce uczestniczyć w aborcji.



Gdy kobieta postanowiła skorzystać z usług prawników, zarząd szpitala wycofał się ze sprawy. W 2009 r. w podobnej sprawie dwie katoliczki pracujące jako pielęgniarki w jednym ze szpitali w Londynie, które zmuszano do podawania leków wywołujących poronienie (tzw. aborcja medyczna), wygrały ze szpitalem przed sądem pracy. W tym przypadku adwokaci także powołali się na zapisy antydyskryminacyjne. Szpital po interwencji prawniczej zgodził się nie wyznaczać pielęgniarek do pracy w klinice aborcyjnej.

 

KAI/LSN