Jak informuje Deutsche Welle, w 150-osobowym parlamencie gruzińskim pozostało jedynie 89 deputowanych – wszyscy z obozu rządzącego. Ostatnią opozycyjną frakcją, która jeszcze miała tam swoich przedstawicieli, był 12-osobowy ruch Za Gruzję byłego premiera Giorgiego Gacharii. Cała ta grupa została właśnie pozbawiona mandatów i immunitetu poselskiego. Oficjalnie – z powodu rzekomego „uchylania się od pracy parlamentarnej” i „opuszczania posiedzeń bez usprawiedliwienia”.
To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Jak wskazują sami opozycjoniści, władze w Tbilisi wykorzystują represje jako narzędzie eliminowania politycznych przeciwników przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi. Giorgi Gacharia twierdzi, że Gruzińskie Marzenie działa według scenariusza napisanego na Kremlu, a celem jest całkowita monopolizacja władzy w państwie.
Potwierdzeniem tej tezy może być fakt, że 23 czerwca reżimowy sąd skazał trzech głównych liderów opozycji: Mamukę Chazaradze, Badri Dżaparidze i Zuraba Dżaparidze – rzekomo za nieobecność na posiedzeniu komisji śledczej. Procesy odbyły się w ekspresowym tempie, niektórych skazano nawet bez ich obecności na sali sądowej, uniemożliwiając im wygłoszenie ostatniego słowa.
Podobny los spotkał wcześniej m.in. Giorgiego Waszadze, a obserwatorzy spodziewają się, że wkrótce przed sądem stanie sam Gacharia. W efekcie wszystkie większe ugrupowania opozycyjne pozostały bez przywódców, co może sparaliżować ich działalność aż do końca bieżącego roku – a być może nawet dłużej.
Unia Europejska nie pozostała obojętna. Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas zapowiedziała sankcje wobec osób odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka i represje polityczne. Jednak zdaniem ekspertów te gesty nie powstrzymają władzy w Tbilisi, która coraz wyraźniej dystansuje się od Zachodu. W kręgach rządowych już dawno przestano traktować członkostwo w Unii Europejskiej jako realny cel – za to rośnie polityczna, gospodarcza i ideologiczna bliskość z Moskwą.
Gruzja, niegdyś lider reform i demokratycznych ambicji, dziś staje się krajem jednopartyjnym. Opozycja została wyeliminowana z życia politycznego, a społeczeństwo obywatelskie znajduje się pod coraz większą presją. To nie tylko sygnał ostrzegawczy dla regionu Kaukazu, ale i przestroga dla całej Europy – o tym, jak łatwo może upaść demokracja, jeśli zabraknie jej realnych gwarancji.