Procedura ma zdaniem ekspertów wyeliminować zagrożenie poważnych chorób mitochondrialnych, przekazywanych na dziecko przez matkę. Tego typu problemy pojawiają się przy jednym na 6500 poczęć. Prowadzą u noworodków do osłabienia mięśniowego, ślepoty, kłopotów z sercem, a w skrajnych przypadkach do śmierci. Szacuje się, że z procedury będzie korzystać 10 par rocznie.

W efekcie lekarze – tak trzeba to określić – stworzą dziecko, którego DNA będzie pochodzić od trzech osób. 20 tysięcy genów dziecko odziedziczy po rodzicach, zaś 37 genów mitochondrialnych po dawcy.

Główny inspektor medyczny Anglii, prof. Dame Sally Davies, powiedziała, że „rzeczywiście [dotykamy] tu delikatnych kwestii”, ale zmienianie mitochondriów nie wzbudza w niej osobiście niepokoju. Z kolei John Took, przewodniczący brytyjskiej Akademii Nauk Medycznych uważa, że „jest to pozytywny krok na drodze do zapewnienia Wielkiej Brytanii czołowego miejsca w dziedzinie najnowocześniejszych badań na tym polu”.

Procedura IVF zakłada, że tworzy się dwa embriony, z których jeden – embrion pochodzący od rodziców – zostaje zabity.

Według niektórych ekspertów – abstrahując od oczywistej zbrodniczości – metoda ma duże minusy. Dyrektor „Human Genetics Alert”, dr David King, powiedział: „Ta technika jest niepotrzebna i niebezpieczna i w rzeczywistości została odrzucona przez większość konsultantów”.

Istnieje ryzyko, że wprowadzenie tej procedury zaowocuje dopuszczeniem w Wielkiej Brytanii innych form modyfikacji genetycznych.

Jednak wciąż nie jest pewne, czy ustawa w ogóle przejdzie. Głosowanie nad jej przyjęciem odbędzie się dopiero w 2014 roku. Nie jest też jasne, kto będzie mógł skorzystać z procedury. Jest prawdopodobne, że potencjalne dziecko, urodzone w wyniku powyższych modyfikacji, nie będzie mogło poznać, kto był „trzecim” dawcą jego genów. Dodatkowo, do końca życia będzie poddane specjalnej obserwacji medycznej.

PC/bbc.co.uk