Wczoraj internet obiegło już nagranie z "dzikiego wyścigu" posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego. Na opublikowanym przez dziennikarza TVP Jakuba Wojtanowskiego w mediach społecznościowych nagraniu widać, jak mężczyzna biega pomiędzy funkcjonariuszami Straży Granicznej i policji, próbując im uciec i przedostać się przez granicę z rzekomą pomocą dla koczujących na terenie Białorusi przy granicy z Polską mężczyzn.

Dzisiaj światło dzienne ujrzało kolejne nagranie, na którym poseł opozycji wyraża ogromne zdziwienie, że żołnierze na granicy kraju są uzbrojeni.
Nagrania te z jednej strony mogą być odbierane jako zabawne, ale takie zachowanie przy granicy z obcym państwem jest po prostu niebezpieczne. Co więcej pokazuje to ogromny upadek autorytetu posła w naszym kraju.

Na najnowszym nagraniu widać, jak poseł Koalicji Obywatelskiej zaczepia funkcjonariuszy Straży Granicznej, domagając się od nich podania nazwisk oraz wyjaśnienia czyje rozkazy wykonują.

No cóż, poseł pomylił funkcjonariuszy policji, którzy mają obowiązek legitymowania się z pełniącymi służbę żołnierzami, którzy nie mogą ujawniać swoich danych osobowych.

W tle nagrania widać także grupę znajomych Sterczewskiego Osoby te dodają posłowi animuszu ora pokrzykują na żołnierzy.

Końcówka nagrania to żenująca próba zeskanowania twarzy jednego z żołnierzy, co miałoby posłużyć Sterczewskiemu do ustalenia jego tożsamości. Używa też sformułowań mających zastraszyć żołnierzy.

mp/twitter/media