Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński komentował na antenie telewizji wPolsce.pl sytuację na polsko-białoruskiej granicy, którą przekroczyć próbują ściągani przez reżim Aleksandra Łukaszenki imigranci. Polityk wyjaśniał, że jest to zaplanowana akcja zmierzająca do destabilizacji tej części Europy. Wskazał również, że domaganie się od polskich władz otwarcia granicy jest świadomym lub nieświadomym wpisywaniem się w plan białoruskiego dyktatora.

Operację przerzucania imigrantów przez granice Unii Europejskiej reżim Aleksandra Łuakaszenki rozpoczął po nałożeniu na Białoruś sankcji przez Zachód. Najpierw z najtrudniejszą sytuacją zmagała się Litwa. Kiedy jednak tamtejsze władze przyjęły przepisy umożliwiające służbom odsyłanie imigrantów na Białoruś, białoruskie służby zaczęły przekierowywać grupy na terytorium Polski. Teraz kryzys próbują wykorzystać politycy opozycji, którzy urządzają swoiste happeningi i apelują o wpuszczenie imigrantów do Polski.

- „Jestem przekonany, że wśród ludzi, którzy przekonują, by Polska otwarła swoje granice i wpuszczała wszystkich i to bez jakiejkolwiek weryfikacji, to część z nich kieruje się uczuciami”

- zaznaczył wiceminister Jabłoński.

Podkreślił jednak, że nie można kierować się uczuciami, ale trzeba myśleć o faktach.

- „Przemytnicy wyciągają od tych wykorzystywanych ludzi spore pieniądze i używają ich do destabilizacji sytuacji w tej części Europy”

- wyjaśnił.

- „Każdy kto dzisiaj domaga się, by Polska otworzyła granicę, świadomie lub nieświadomie, wpisuje się w plan Łukaszenki. (…). Część polityków świadomie domaga się otwarcia granic, licząc na to, że ta polityka osłabi rząd. Niestety, pomijają przy tym zupełnie fakt, że ta polityka jest dla Łukaszenki na rękę. Ci ludzie trafnie zidentyfikowali, że w Polsce są tacy ludzie, którzy chętnie zagrają w tej orkiestrze”

- ocenił.

Zaznaczył, że za dramat tych ludzi odpowiada Białoruś, której służby sprowadziły imigrantów na granicę. Tymczasem Polska strzeże swojej granicy, będącej jednocześnie granicą Unii Europejskiej.

kak/wPolityce.pl, wPolsce.pl