Niezwykle ostra dyskusja miała dziś miejsce na antenie radia TOK FM w trakcie rozmowy wiceszefa MSZ Pawła Jabłońskiego z redaktorem Jackiem Żakowskim. „Czego dzisiaj nie wolno? Czy my wchodzimy do redakcji, odbieramy dziennikarzom laptopy?” - powiedział minister w odpowiedzi na zarzuty Żakowskiego, którego zdaniem w Polce wolność pasy jest bardzo poważnie zagrożona.
„Tak, zabieracie wolnym mediom reklamy na przykład państwowych przedsiębiorstw. Jest bardzo wiele analiz. To jest klasyczny atak na wolność prasy i pan dobrze o tym wie”
- stwierdził Żakowski.
Wiceszef MSZ pytał wówczas:
„Czy my przejmujemy środowisko dziennikarskie? Czy my jak ktoś napisze niekorzystny artykuł, czy my przejmujemy tę gazetę pod osłoną nocy, przy śmietniku, jak robiła to Platforma z <<Rzeczpospolitą>>, co robił z <<Wprost>> po aferze podsłuchowej. A wtedy awansowaliśmy w tych rankingach śmiesznych, na które się pan powołuje. To jest najlepszy dowód ich rzetelności”.
Najbardziej skandaliczne insynuacje padły jednak w dalszej części rozmowy. Żakowski zapytał Jabłońskiego, czy PiS jest gotów ryzykować wyjściem Polski z Unii Europejskiej, jeżeli obowiązywać w niej będą przepisy dot. „praworządności” i jej powiązania z budżetem.
Wiceszef MSZ odparł:
„Myślę, że odpowiadanie na tę absurdalną supozycję jest działaniem w interesie Rosji. Myślę, że to, co pan w tej chwili robi, spinowanie polexitu sugeruje, że działa pan w interesie tych państw, które chcą, żeby UE się rozpadała”.
Zasugerował Żakowskiemu, aby ten dobrze zastanowił się nad konsekwencjami zarzucania komuś służalczości wobec Rosji.
dam/wpolityce.pl,TOK FM