Wiceministrer z MSWiA nie ma wątpliwości, że ogrodzenie na granicy z Białorusią jest nam potrzebne jak najszybciej, gdyż każdego dnia mamy próby nielegalnego wdarcia się na teren naszego kraju od 100 do 250 osób. Maciej Wąsik jest też pewien, że obozowisko po białoruskiej stronie granicy jest „utrzymywane przez reżim Łukaszenki” po to, by „wywoływać konflikt”.

Na antenie Polskiego Radia 24 Wąsik przyznał, że trzymetrowe ogrodzenie, którego budowę na granicy polsko-białoruskiej rozpoczęło w środę polskie wojsko będzie najprawdopodobniej wzmacniane za jakiś czas. Na razie jednak konieczne jest, by powstało jak najszybciej. Docelowo ma ono liczyć 180 km oraz zapewnić szczelność i bezpieczeństwo na lądowym odcinku naszej granicy z krajem Łukaszenki.

Maciej Wąsik podkreślił, że migranci znajdują się na przygranicznym terenie Białorusi legalnie, bo otrzymali wizy wjazdowe do tego kraju, a przylecieli samolotami z Bagdadu, z Basry lub z Turcji. „Czasami są tam 32. osoby, czasami 24. Na pewno się zmieniają twarze, nasza straż graniczna ma to udokumentowane” – oznajmił polski wiceminister. Dodał też, że strona białoruska dostarcza migrantom wodę, pożywienie a nawet papierosy.

Zdaniem wiceszefa MSWiA polska opozycja totalna zgodziła się wziąć na siebie rolę „pożytecznych idiotów” w tym destabilizującym projekcie białoruskiego dyktatora. Wąsik nie pozostawił jednak wątpliwości: „Nie zaryzykujemy życia żadnego strażnika granicznego, żołnierza, ani obywatela polskiego - czy jest to poseł, aktywista czy działacz, by poszedł na stronę białoruską i zaniósł im cokolwiek”. I ostrzegł, że „po drugiej stronie stoją pogranicznicy, wojsko z bronią nabitą, gotową do strzału”.

ren/pap