Jak czytamy na portalu Onet, w przypadku Kraśnika "uchylenie uchwały na niewiele się zdało” . Miastu nie przyznano funduszy norweskich.

- Jedynym miastem, jakie otrzymało wsparcie z funduszy norweskich jest Hrubieszów. Wojciech Wilk zapowiada, że będzie chciał poznać uzasadnienie takiej, a nie innej decyzji – czytamy na Onecie.

Akcja odbierania funduszy polskim miastom i samorządom ruszyła po szkalującej akcji Barta Staszewskiego, który podawał w przestrzeń publiczną informacje o tym, że w Polsce rzekomo istnieją „strefy wolne od LGBT”. Nie wyjaśniał przy tym, że chodzi o programy wspierające polskie rodziny.

Lawinę sprzeciwu wobec bezprawnych działań „edukatorów seksualnych” wywołało podpisanie przez Rafała Trzaskowskiego tzw. "Karty LGBT+".

- Jednym z jej elementów szybko okazały się, na co zwróciła uwagę małopolska kurator oświaty Barbara Nowak, tzw. "standardy WHO" czyli podstawy nauczania dzieci "edukacji seksualnej", które zakładały między innymi naukę o masturbacji, czy "naukę negocjacji satysfakcjonującego seksu". Wywołało to powszechny szok społeczny, na fali którego liczne samorządy podjęły dwa rodzaje uchwał, uchwały sprzeciwiające się ideologii LGBT i Samorządowe Karty Praw Rodziny, w których nawet nie padał skrót "LGBT" – czytamy na portalu tysol.pl.

Kraśnik należał do grona samorządów, które uchwaliły deklaracje wspierające polskie rodziny oraz sprzeciwiające się ideologizacji dzieci bez wiedzy i zgody rodziców przez tzw. „edukatorów seksualnych”. W wyniku fałszywej kampanii dyfamacyjnej miasto straciło możliwość ubiegania się o fundusze norweskie.

- Uważam, że spełniliśmy wszystkie kryteria wymagane od uczestników Programu "Rozwój Lokalny". Dlatego wystąpimy o wgląd w karty oceny merytorycznej, aby móc odnieść się konkretnie do decyzji o nieprzyznaniu dofinansowania. Chcemy poznać punktację przyznaną przez poszczególnych ekspertów – powiedział w rozmowie z Onetem Wojciech Wilk, burmistrz Kraśnika z Platformy Obywatelskiej.

Wygląda na to, że przykład Kraśnika może być więc swoistego rodzaju przestrogą, ponieważ nie warto zawracać z raz podjętej dobrej drogi dla funduszy, które „na pstrym koniu jeżdżą”.

 

mp/onet.pl/tysol.pl/fronda.pl