Decyzja administracji amerykańskiej ws. zawieszenia części sankcji wobec Nord Stream 2, oznaczająca de facto pozwolenie na dokończenie projektu, była dla Ukrainy nieprzyjemną niespodzianką. Waszyngton i Berlin zapewniają, że dołożą starań, aby Kijów nie ucierpiał przez Nord Stream 2. Ukraina nie powinna jednak w to wierzyć – zwłaszcza, że USA i Niemcy nie mają pomysłu, jak zmusić Rosję, by nie wykorzystywała broni gazowej przeciwko Kijowowi.

Decyzja ekipy Joe Bidena ws. Nord Stream 2 wciąż budzi ogromne kontrowersje w Kongresie, i to nie tylko wśród republikanów. Sekretarz stanu Anthony Blinken bronił decyzji ws. zamrożenia sankcji na posiedzeniu komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów. Przyznał, że na politykę administracji w tej sprawie przede wszystkim wpływ ma chęć porozumienia się z Niemcami, a te konsekwentnie chcą dokończyć gazociąg. Blinken wskazał też jednak na to, o czym parę tygodni powiedział sam Biden, mówiąc, że nie było już sensu walczyć z gazociągiem, bo ten był de facto już zbudowany. Sankcje na Nord Stream 2 AG i Matthiasa Warniga już by tego nie zmieniły – zapewniał Blinken. Więc, jak tłumaczył, lepiej „zrobić coś pozytywnego ze złej sytuacji, którą odziedziczyliśmy, kiedy objęliśmy urząd”. Blinken zapewniał kongresmenów, że w rozmowach ze stroną niemiecką (wiadomo, że niedawno w Waszyngtonie przebywała niemiecka delegacja ws. Nord Stream 2) zawarto umowę, że zostaną podjęte jakieś kroki, jeśli działania Rosji zagrożą bezpieczeństwu lub bezpieczeństwu ekonomicznemu któregokolwiek krajów uważających dziś, że Nord Stream 2 im zagraża. Jeśli chodzi o Ukrainę, Blinken mówił, że prowadzone są z Berlinem rozmowy, aby „zrekompensował” Kijowowi straty wynikłe z możliwego wstrzymania tranzytu rosyjskiego gazu inwestycjami w energetykę alternatywną. Blinken nie wyjaśnił jednak, jak USA i Niemcy zamierzają wpłynąć na Rosję, gdyby ta chciała wykorzystać Nord Stream 2 jako broń gazową – co zresztą niedawno, w odniesieniu do Ukrainy, zasugerował Władimir Putin. Rosyjski przywódca zasugerował, że Gazprom mógłby nawet zwiększyć tranzyt przez Ukrainę, ale wtedy, gdyby w Kijowie była inna władza. Trudno uznać to za coś innego, niż używanie przez Moskwę gazu jako oręża politycznego. Warto zauważyć, że dopóki nie było ze strony USA jednoznacznej deklaracji o zgodzie na dokończenie Nord Stream 2, ze strony Rosji takiego szantażu nie było. Kreml czuje się teraz bardzo pewnie, stąd słowa Putina. Gdy zostanie dokończony Nord Stream 2 i Rosja będzie mogła przekierować większość surowca eksportowanego teraz via Ukraina na kierunek bałtycki, Zachód straci jakikolwiek wpływ na sytuację. USA nie będą miały możliwości „karania” Moskwy – bo trudno sobie wyobrazić, żeby Niemcy ograniczały swe własne zyski z importu rosyjskiego gazu przez Nord Stream 2. Nie ma realnej możliwości wynagrodzenia Ukrainie strat wynikających z budowy gazociągu przez Bałtyk. Zresztą uderzone zostaną inne kraje, choćby Polska, przez które płynie też dziś gaz do zachodniej Europy z Rosji. Co więcej, jeśli nawet w przypadku aspektu ekonomicznego można mówić o jakichś próbach rekompensaty dla krajów tranzytowych, to nie należy zapominać, że uruchomienie Nord Stream 2 osłabi też ich bezpieczeństwo.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]